Kolejna niedziela ciagnaca sie niczym glut z nosa.Po prostu mysl o kolejnym poniedzialku totalnie zniecheca do zycia.Znowu dlugopisiki , zeszyciki, plecaczki, buciki chuje muje dzikie weze i tylko wziac i nasrac na sam dach tej szkoly.Nawet nie ma o czy pisac.Bo o czym ?O tym ze jutro przyjedzie smieciarka jak co 2 tygodnie a po powrocie ze szkoly bede musiala przytargac kosz na podworko bo nikt po to dupy nie ruszy ? Wlasnie dzwonil Tomasz opowiadal mi o swojej niezwykle zajmujacej lekturze a mianowicie ksiazce zatytulowanej "Odpady komunalne: zbiorka recykling i unieszkodliwiaie" , tego mi bylo trzeba , takich informacji na wieczor potrzebowalam ;p i tych dialogow typu :
-Zaczelas juz czytac lektury do pracy maturalnej?
-Nie
-A uczysz sie cos?
-Nie
-Czy na wszystkie pytania dotyczace szkoly odpowiadasz "nie"?
-Tak.
A teraz pograzylam sie w marzeniach , marzeniach ciekawych , ale najwazniejsze w nich jest to ze po prostu sa , ze moge je miec, ze nikt ich nie odbierze.Dzis jedna osoba mi uswiadomila ze nie ma co narzekac i trzeba sie cieszyc tym co sie ma.Dziekuje :)