więc.
patrzcie jakie mam grube nogi.
i nigdy więcej nie mówcie, że jestem chuda : ))))
słucham OST z Królowej Potepionych,
której nie mam zamiaru nawet oglądać.
zniszczyli mojego pięknego, doskonałego,
nieskazitelnego Lestata de Lioncourt.
aha. dowiedziałam się, że mój tata wcale nie jest moim tatką.
od stycznia żyłam w jednym wielkim kłamstwie? :O
co za wyrodna rodzina...
wracając.
książka pod tytułem "Pedał Wampir Lestat"
też nie jest najlepsza.
zbyt dużo w tym zapędów, których u Lestata bym sie nie spodziewała.
zbyt dużo nieodpowiedniego zachwytu mężczyznami.
Lestat był dla mnie zawsze... ideałem mężczyzny XVIII wieku.
"Wywaid z wampirem" jako film też mnie nie poruszył.
Lestat zupełnie odbiegał od moich wyobrażeń.
cóż. zawsze tak jest, że film nie oddaje naszych myśli.
a szkoda.
choć filmowy Lestat był zadziorną, ciekawą postacią,
nie dorównuje książkowemu Lestatowi w żaden sposób.
a Lestat z "Królowej Potepionych" to juz zupełne dno.
żaden z tych aktorów nie potrafił oddać tragizmu,
piękna, ideału, dramatu, inteligencji, delikatności,
drapieżności, czy miłości jaką miał w sobie Lestat stworzony przez Anne Rice.
In the end, we are alone.
And there is nothing
but the cold, dark wasteland
of eternity.
~Lestat de Lioncourt