bezwzględna śmierć emocji

pierwsze lepsze, randomowe foto z telefonu w mega zajebistej jakości. od kilku dni nie mogłam dodac zdjecia, więc to taka próba czy fotoblożek w ogóle pozwoli mi coś dodac. ostatnio znowu siada mi odpornośc na tle psychicznym, co noc jest gorzej, robię znajomym awantury o nic... szczególnie do Niego mam ostatnio pretensje, o nic, o moje wymysły, to chore. W kółko słucham Mayakashi, Mayakashi, Mayakashi, Mayakashi... I uwielbiam tekst tego utworu, naprawdę. jestem ostatnio ciągle zmęczona, nie sypiam zbyt dobrze, ale to też moja wina. okropne te ferie.. zamiast odpocząc przybyło mi więcej zmartwień. nie wiem jak w poniedziałek pójdę do szkoły. chociaż.. to chyba szkoła trzyma mnie przy życiu, pół dnia mam zajęcie, nie tak jak teraz. siedzę i naprawdę, nie robię nic. albo śpię na siłę. utyłam znów. zaraz moje odchudzanie okaże się failem z gratisem w postaci efektu jojo. boże. nigdy, nie chcę już wiecej ważyc powyżej 60... hm, te ferie i nocne rozmyślania znowu budzą we mnie takie całkiem świeże wspomnienia. ciepło, usta, dłonie, ramiona i delikatny, mruczący głos. gdzieś tam to wszystko budzi jeszcze uśmiech. ale też.. zaczęło byc obojętne. pamiętam za to, jak pięknie jest byc znów samotnym.

the GazettE

Mayakashi 

Za każdym razem, kiedy czułem się pusty, łza spływała po mojej skórze
uścisk w gardle, gorycz w ustach
Otworzyłem oczy i spojrzałem w piękno
Więc wreszcie mogę oddychać