Och, jak mnie tu długo nie było.
Wróciłam (pewnie tylko na chwilkę), żeby trochę uporządkować myśli.
Jestem po maturze, ale najgorsze tak naprawdę dopiero przede mną (wyniki).
Narazie prawdę mówiąc jeszcze o tym nie myślę.
Mama każe mi składać papiery dosłownie na każdą uczelnię medyczną w Polsce
(w tym na każdą 4 kierunki: lekarski, lekarski english division, stomatologia i farmacja).
Ja nie widzę w tym większego sensu, no ale - jej pieniądze, jej wola.
Berlin tak jak myślałam, był dla mnie jednym wielkim wytchnieniem.
Potem odwiedziłam jeszcze przyjaciółkę w Poznaniu (5 godzin pociągiem, czego się nie robi z miłości)
i wróciłam do domu pełna sił i zapału do zmiany swojego życia.
Znaczy to tyle, że od tygodnia jem zdrowo i ćwiczę,
ścięłam włosy, aby "zapuścić je od nowa".
Są teraz naprawdę krótkie. Zaczęłam je olejować, dostałam od mamy porządny zestaw do pielęgnacji (szampon, maska, odżywka, jedwab i te sprawy).
O twarz i rzęsy zawsze dbałam, także tutaj zmiany nie ma.
Najważniejsze są zęby.
Jutro zadzwonię do cioci dentystki i wybiorę się na wizytę kontrolną,
zapytam czy poleca jakiegoś dobrego ortodontę (nosiłam aparat stały i efekt był super, ale od czasu kiedy zaczęły wychodzić mi ósemki, moje zęby mają za mało miejsca i muszę coś z tym zrobić).
Chcę też zrobić porządek z moim komputerem
I z głową.
Jeszcze nie wiem jak załatwić to ostatnie, ale będę próbować do skutku.
Czerwiec zapowiada się spokojnie - zostałam niańką młodszego brata.
Zaprowadzam, odbieram, zabieram na spacer, także luz - mam dużo czasu dla siebie.
Dla Księcia niestety bardzo mało, gdyż on został już wdrożony w pracę przez moich rodziców.
Od lipca ja też wracam na stare śmieci. To będzie już 5 sezon.
Jestem dobrej myśli, pierwszego czerwca się ważę. Pierwszy raz od bardzo bardzo dawna.
Nie boję się. Po prostu dowiem się, ile mam jeszcze do roboty.
Co polecacie na brzuch? Chodzi mi o to, żeby efekty były widoczne. :)