- No to pochwal się jak minął ci ten rok ?
- W sumie bardzo dobrze, kilka dni temu spełniłam kolejne marzenie, kupiłam nowy samochód, zaraz zakładam aparat na zęby, o który starałam się od dłuższego czasu, obroniłam swoją pracę dyplomową na 5, jakoś w połowie roku udało mi się też awansować w pracy zawodowej, spędziłam cudowny urlop za granicą. Uważam, że to był świetny rok, bardzo dużo się działo, spełniłam wiele marzeń, zaraz jeszcze jadę odpocząć nad morze przed sylwestrem.
-Ale jak? Sama? Czyli znowu nie wyszło? Przecież już ktoś był? Kolejny chłopak, który pojawił się i znowu nic z tego? Dziewczyno, co jest z tobą nie tak? Ile ty masz lat? Na co ty czekasz?
- Dajcie spokój, to nie ma już co gadać, ile razy można powtarzać im to samo, zostanie całkiem sama na starość, to dopiero się nauczy
I wtedy zaczęłam się rzeczywiście zastanawiać, co jest ze mną nie tak? Dlaczego odtrącam wszystkich ludzi, którzy próbują się do mnie zbliżyć? Dlaczego tak bardzo chcę czegoś, a jednak unikam okazywania swoich uczuć? Dopiero jak kogoś stracę, uświadamiam sobie, że mogło coś z tego być i budzą się we mnie uczucia. Wtedy jednak okazuje się, że jest już za późno.
Tak, znowu sama. Znowu coś spier****łam, ale w sumie nie wiem co. Spotykaliśmy się chwile. Wydawało mi się, że dogadujemy się dość dobrze. Czasami było ostro, czasami gorąco, dużo zabawy i śmiechu, ale przy takiej spójności charakterów to chyba normalne. Żadne nie odpuści. Do czasu. On chyba właśnie odpuścił wszystko.