photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 PAŹDZIERNIKA 2013

rozgryzły mnie gryzli

Długie spacery zdala od cywilizacji i zgiełku tłumów, są lepszym psychologiem niż nie jeden z papierkiem. A wszyscy tak z nim gonią! To tu to tam, cały czas bez końca i bez widocznego początku, trwa ten wyścig szczurów. Jedynym wyjściem, które jest niezgodne z obranymi przez cywilizacje normami, jest odseparowanie się. Nie oznacza to jednak zaniechania kontaktu z innymi ludzmi. Trzeba jednak przygotować sie na to, że nasz punkt postrzegania świata, świadomości czy kontaktów międzyludzkich, będzie się z goła różnił od tego co zna przeciętny człowiek, ten który w tej bezustannej pogoni zatracił swoją świadomość i zdolność postrzegania rzeczy z różnych perspektyw. Perspektywy róznież wydaja się inne. Wszak cel jest inny. Ale czy cel sam w sobie nie staje się celem? Kończąc jeden niemalże natychmiast podejmujemy drugi. Zawsze i wszedzie wytyczamy sobie cele, do których dążymy które niejako same siebie napedzaja, w których znjadują sie rozgałęzienia do innych pobocznych celów których wcześniej nie planowaliśmy, lecz przez losowość sytuacji i przez główne założenie drogi, pojawily sie one znienacka stając cie kolejną wytyczną. Czy zatem wyścig szczurów i wytyczanie sobie celów mimo zasadniczej różnicy nie są oparte na tym samym?