photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 21 WRZEŚNIA 2015

A więc wrócmy jeszcze raz do wspomnień..

 

Pamiętasz ten dzień?

Dzień, który odmienił moje życie?

Dzień, który sprawił, że byłam szczęśliwa?

Dzień, który zapamiętam do końca swojego życia?

 

Opowiem Wam o moim najwspanialszym dniu na świecie,

dniu w którym poznałam miłość swojego życia, miłość wyjątkową i tak wspaniałą...

 

Umówiłam się z moimi przyjaciółmi w barze, na miłe koleżeńskie spotkanie,

niespodziewanie dołączył się do nas znajomy ze swoim kolegą.

Wszyscy mieli wyjątkowo dobre humory, nie to co ja...

 

Żebym miała taki humor musiałabym napić się alkoholu bądź wygrać w lotto..

albo...

Musiałaby nastąpić ten moment kiedy nagle w barze pojawiłeś się TY i dołączyłeś do naszego stolika...

 

Niestety to nie był jeszcze ten najważniejszy moment w moim życiu, ponieważ zbytnio nie zrwóciliśmy na siebie uwagi, bo siedziałeś daleko ode mnie.

Ale w pewnym momencie poczułam jakąś więź z Tobą...

Pomyślałam przez moment, że masz coś wspólnego ze mną...

Siedziałeś cicho, bez uśmiechu, bez słowa, bez zbutniego zainteresowania, jakby coś coś Cię dręczyło...

 

Towarzystwo chciało do domu, i zaczeliśmy się rozchodzić każdy w kierunku swojego domu...

Nagle pomyślałam "ale jak to..?, zaraz..."

Może byśmy przeszli się na jakiś spacer czy gdzieś usiąść, niestety Ty nie chciałaeś i w pierwszej chwili odmówiłeś, ale kolega pomógł mi Cię przekonać i udaliśmy się z grupką jednak dalej...

 

Trafiliśmy do ... baru ... - znowu  :)

 

I w tym momencie pojawia się motyw najważniejszego dnia mojego życia. :)

 

Gdy usiedliśmy przy stolilku na przeciw siebie, spojrzałam w Jego przepiękne niebieskie oczy i świat w jednej sekundzie przestał się dla mnie liczyć...

 

Nie widziałam nikogo, nie słyszałam nikogo, nie rozmawiałam z nikim...

Zapatrzona w Jego oczy i drobny, nieśmiały uśmiech, który pojawił się na Jego twarzy sprawił, że ja również w końcu od dawna się uśmiechnełami i poczułam w swoim sercu drobny uścisk...

 

Może dla niektórych jest to śmieszne, ale ja też tak zawsze uważałam do momentu w którym mnie to naprawdę spotkało..

 

Wszyscy się rozeszli, zostaliśmy sami i odprowadził mnie pod dom...

Zadając mu  pytanie czy może jeszcze kiedyś się spotkamy, odpowiedział chętnie lecz dopiero po moim powrocie, ponieważ na następny dzień, a dokładniej za kilka godzin miał jechać zagranicę na dłuższy czas...

 

Jedyne co zdąrzyłam to dać mu swój numer i szczerze mówiąc zbytnio nie licząc na to, żę się odezwie..

 

Napisał...

Napisał wiele miłych rzecz,y rozmowa się miło tczyła, aż napisał "miałem ochotę Cię przytulić i pocałować, ale bałem się, że Cię od siebie od razu odstraszę, a chciałbym Cię bliżej poznać"

 

Serce kolejny raz zaczęło bić mocniej, coraz mocniej..

Nie sądziłam, że będzie chciał jeszcze kiedyś ze mną porozmawiać, ale musiał być naprawdę wyjątkowy skoro obiecał mi, że zrobi to po powrocie, i dotrzymał słowa, gdy tylko wrócił od razu się do mnie odezwał...

To było bardzo miłe, myślałam że zapomniał, eę olał, że jak każdy ma mnie  gdzieś, że dla nikogo się nie liczę, a tu proszę jak powiedział tak zrobił.  :)

 

Co prawda kazał dłuuuuuuuugo na siebie czekać z małą ilością nadzieji, ale udowodnił, że potrafi dotrzymać słowa i jest kochany :)

 

c.d.n....