Zastanawiam się czasami, po co jest nam dane poznawać tylu ludzi? Każdy z nich ma jakąś wartość, ale z każdym dniem wartość tego człowieka maleje. Przynajmniej mi się tak wydaje. Nie mam przyjaciół i nie uznaje nawet takiego słowa. Swojego chłopaka nie nazywam przyjacielem, tylko chłopakiem – dlatego ze on spełnia wiele „funkcji”- dziwnie to brzmi, ale to prawda- czasem pocieszy, czasem krzyknie, wysłucha, poradzi, otrze łzy… a czasem pomilczy razem ze mną…Nie wierze już w istnienie takiego o sobie znajomego, którego można by było nazwać przyjacielem. Wierzyłam w to chyba za mocno i tak samo mocno dostałam za to w tyłek. Pewnego dnia zauważyłam iskrę nadziei, ze może właśnie teraz.. jest taka wrażliwa, podobna, tak samo naiwna i o tak samo gorącym, ogromnym serduchu jak ja…a jednak- poznając pewnego chłopka zaczęła gubić się całkowicie… straciła nie tylko głowę ale i kontakt z rzeczywistością. Zapomniała o tym ze byłam, o naszych rozmowach tak nam kiedyś potrzebnych – a może tylko mi się tak wydawało? Może po prostu… ach nie wiem co o tym myśleć...Wiem tylko jedno, ze jest mi bardzo żal tego co było- tego co utracone i ciężko znów zacząć i uwierzyć, ze to może ta osoba…nie sadze…Ja dla przyjaciela zrobiłabym wszystko co w mojej mocy i tego samego oczekuje od swoich przyjaciół, dlatego ich nie mam. Może jestem zbyt wymagająca…nie wiem. Ta osoba była Anna. Sorry, ale taka jest prawda – a jak boli, to człowieczek chce się tego pozbyć, wydalić to z siebie i po prostu właśnie to robie- kiedyś musiałam w końcu. Przepraszam, Ale szczerość uważam za najcenniejszą.
Z pamiętnika Jolanty Pauliny …
„ Życie płynie bardzo prędko: przenosi nas z raju w otchłanie piekieł w ciągu paru sekund.”
Paulo Coelho
„Jedenaście minut”