Jeleń i kozica górska. Dwa rogacze
Zdjęcie z wczorajszej wyprawy do zoo.
Postanowiłysmy (ja dokładniej), że do zoo pójdziemy pieszo.
Najpierw podejście w okolicach kopca, później przez las i końca nie widać.
A Jeleń może się delektować prawdziwym miastem
(-Ja pierniczę grzyb!
-E pewnie jakiś trujący podgrzybek.
-Nie! To prawdziwy grzyb!)
i cywilizacją.
W końcu doszłyśmy, o dziwo, na godzinę, którą zaplanowałyśmy.
Jesteśmy po prostu boskie.
Następnie trzygodzinne zwiedzanie.
W tym pogoń za pawiami, gadające papugi
(Halo!)
Surykatka nie dająca się sfotografować,
wydra, której nie było (były rybki),
jeleń, co uciekał od nas (a my w końcu rodzina!),
mini zoo z kurami itd.
Nie widziałyśmy tylko zebr, które zamknięto, a słonie tylko za szybką.
Ale i tak było fajnie
Wracałyśmy oczywiście pieszo (ale od Rynku Dębnickiego).
To 100 zdjęcie! I to z Jeleniem, ale ją zaszczyt kopnął