Zawaliłam totalnie. Jestem tak bardzo na siebie wściekła. Wszystko mi się kumuluje w środku. Nie mogę na siebie patrzeć, czuję obrzydzenie za mój brak pohamowania. Halo, czas się ogarnąć. Nie mogę wpieprzać bez sensu wszystkiego co mam pod ręką. Koniec. Skończyłam. Użalam się nad sobą. Chcę poczuć złość. Chcę, żeby była widoczna na mojej twarzy. Muszę ją ujrzeć. Jestem gruba. Po co mi to jedzenie... KURWA. Muszę przestać. Dzień załamania i słabości musi się skończyć. Przed chwilą przeleciała mi przez głowę myśl, że może zawalę już dzisiaj do końca. Ale nie! Nie ma tak łatwo. Zrobię dzisiaj tyle ćwiczeń, ile będę w stanie. Nie mogę się poddawać z powodu kilku momentów słabości. No dobra, CAŁEGO DNIA słabości. Kogo ja chcę oszukać. Chyba uzależniam się od nikotyny. Nie chcę. Nie mogę. Muszę przestać. God, I'm such an idiot. Potrzebuję, żeby ktoś mnie przywrócił na właściwy tor. Za karę jutro zaczynam tydzień bez słodyczy. Ani grama. Koniec. Chcesz być chuda? Cierp. Chcesz być piękna? Cierp. Chcesz wyrywać dupeczki? To kurwa cierp.