że tak powiem, w snach mi się pojebało
Najpierw grał na pianinie, pamiętam, pięknie grał. Było nas kilka, wpatrzonych w niego i on jeden, przy instrumencie. Nagle wyjął pistolet i zaczął do nas strzelać. Kogoś zabił, mnie ranił w rękę... Pamiętam jego uśmiech, gdy naciskał spust. Robił to raczej chaotycznie, bez celowania, aby tylko wokół niego szumiało. Smiech, zmarszczki wokół ust i oczu i te rude włosy, teraz już krótkie.
nie rozumiem dlaczego mnie nawiedza, przeciez ja już przestałam o nim mysleć, już się udało go wykasować z myśli, a wciąż powraca w snach
nie rozumiem...
o dziwo rana wygoiła się zaskakująco szybko, pozostała tylko mała, okrągła, czerwona blizna