Sieeeeema! :D Jakaś focia z Olą. Pozdrawiam moją grzywkę, która rośnie tak szybko, że chyba sama zacznę z nią wojować, aczkolwiek nie wiem czy to do końca bezpieczne, gdyż mam przed oczami obraz dziewięcioletniej Anity bez grzywki, bo chciała sobie ją tylko "lekko" skrócić., ojojojojoj. Co do zdjęcia to wygląda jakbym się uśmiechała pokazując zęby z dolnej szczęki, nie wnikam.
Dawno nie pisałam, oj. Może zacznę od zakończenia roku? Niech będzie. Strasznie ciężko byłoby zaciągnąć do szkoły to wszystko, więc wynajęłam tatę. xD Wgl to ostatnio znowu dręczyłam mamę na temat kolczyka (oczywiście kobieta dalej się nie ugięła, a męczę ją już z tym od czterech lat, ale to zaraz), no i przyszedł tata, który ją poparł. Za to postanowiliśmy wspólne, że zrobimy sobie tatuaż. Mamusia powiedziała, że już możemy się z domu wyprowadzać, ale kto by ją tam słuchał? Skoro tata ma kolegów, którzy mają studio tatuażu to dlaczego mam z tego nie skorzystać? Oczywiście to będzie taki prezent na osiemnastkę, tralalala. Wcześniej mama musi się do tego planu przyzwyczaić. No a co do kolczyka to dziś znowu był ten temat i powiedziała, że zamiast tego mogę sobie pofarbować włosy. Nawet zgodziła się na zaproponowany przeze mnie kolor. Nie było to stwierdzenie typu 'a rób, co chcesz'. Poniekąd już wiem, że ten kolor nie będzie zwyczajny, ale nie będę tu nic zdradzać dopóki się nie zdecyduję na coś konkretnego. A wracając do piątku... Tyle nagród to ja jeszcze nigdy w jednym dniu nie dostałam. ;o Zostałam 'Humanistą roku', huhu. Później w szkole puściłam filmik, gdzie uwieczniłam te wspólne trzy lata. Udało mi się nie płakać. Cuuuuudnie. Daliśmy kolaż z naszymi zdjęciami w prezencie pani R. No i trzeba było szybko do domu lecieć. Pojechałam z Olą i jej mamą do Żar, żeby zwieźć papiery do szkół. Spotkałam kilka znajomych osób. Między innymi Marcina. xD Kupiłam sobie nowy telefon (wreszcie!). Potem Marcin do mnie pojechał, bo autobus miał dość późno, a nie chciało mu się czekać. xd Mama go potem odwiozła. Poznałam rodzinkę z Poznachowic. Spóźniłam się na ognisko klasowe. Globus mnie na skuterze podwiózł. To nie jest środek transportu stworzony dla mnie. W sumie na początku było fajnie, a później ferelny wypadek, przez który Ola (nie ta ze zdjęcia) już w pierwszy dzień wakacji miała nogę w gipsie. Na szczęście nie była złamana. No i podobało mi się podejście Kury, Globusa, Magdy czy Patrycji do sprawy. Zwinęłam się stamtąd jakoś przed 21, bo miałam u Oli spać. Nocka nam nie wyszła, bo pogotowie ją po północy zabrało. Biedna mała kaleka. :* Dobrze, że już wszystko wraca do normy. A cały wczorajszy dzień spędziłam w Grotowie oswajając małe, dzikie kotki. Trzy słoooodziaki. Jakiś idiota potrącił ich matkę samochodem i teraz są sierotami. Mam całe ręce podrapane, do tego dochodzą jeszcze siniaki od Michała (nasze codzienne bójki o nic). Co do kotków to jest kocur (nazwałam go Spadochron) i dwie kotki (nie wymyśliłam jeszcze imion). Chyba zaczynają mnie tolerować skoro mruczały, gdy je głaskałam. xD Byłam dziś jeszcze u taty kolegi. Jeeeeezu, chcę ten sprzęt fotograficzny, który odziedziczył po zmarłym Niemcu. MARZENIE. *-* Z piętnaście przegenialnych obiektywów, dwie lustrzanki, wypasiony statyw i pełno dodatków. Znowu moja notka jets nieuporządkowana. Przepraszam. Jutro chyba też pojadę do babci. W piątek dowiem się do jakiej szkoły mnie przyjęli... Ciekawe.
PS: Też uważacie, że robaczki świętojańskie są jednym z cudów natury? :D
~