m: Dominika.
Stare... Z początku września 2011. Mmm, już niedługo będzie tak zielono. <3 Pomińmy, że dzisiaj była śnieżyca większa niż na Syberii (a ja zapierniczałam wtedy do kościoła, pozdro dla mnie). Mam nadzieję, że matka natura skończy w końcu libację alkoholową i weźnie się za siebie, bo niszczy mi plany. Dziś miały być zdjęcia, ale przy takim stanie pogody zrealizowanie czegokolwiek jest wręcz niemożliwe. A pomysłów mam coraz więcej. Aktualnie gotuję się w swetrze wpierniczając brzoskiwnie z puszki. Dziękuję Bogu za to, że stworzył owe owoce i dziękuję również jakiemuś mądremu człowiekowi, który zapakował je w to blaszane coś. Producencie, wiedz, że jesteś moim guru. Ale ja i tak jestem lepsza, bo... znalazłam, zagiononego tydzień temu, pen driva, a co! Był sobie w spodniach (bo ja oczywiście szukałam nie w tych co trzeba, lol). Miałam dziś bardzo realistyczny sen, w którym ktoś dobijał mi się do drzwi, a później jeszcze telefon dzwonił, ale gdy otworzyłam oczy... było bardzo cicho, więc pewnie mi się wydawało. Poza tym to nie widziałam dziś od rana mojego telefonu. Gdzie on może być? oO Chyba jakoś o 14 wstałam z łóżka, mmm. Później jeszcze Pati z tatą przyjechali. Ogólnie okej. Poszłam sobie do kościoła na spowiedź i na mszę, mam dwa podpisy więcej. ^^ Wgl jak się "spowiadałam" to prawie wybuchnęłam śmiechem, bo wymieniam trzy grzechy, chwila zastanowienia i 'no dobra... więcej nie pamiętam [...]', ksiądz też już taki uśmiech, lol. A jak wróciłam do domu to... w sumie nic specjalnego nie robiłam. A wczoraj oglądałam 'pierwszy raz' i 'american summer' - całkiem fajne filmy. ;)
~