Baranek Shaun, ej chcę takiego! <3 Dobra, pomińmy wygląd moich włosów, które po całym dniu w wodzie wyglądają jak wyglądają. No trudno. A nie chciałam moczyć grzywki, ale oczywiście jak się ma takich cudownych kumplów jak Łukasz czy Kamil to prędzej czy później dopuszczą do tego, aby człowiek złamał swoje postanowienie, taaa. Jakoś nie miałam ochoty wcześniej dodać notkę. Cholernie nie chce mi się teraz siedzieć przy komputerze. Zdecydowanie bardziej wolę czytać 'pamiętnik księżniczki', co jest dobrym pomysłem, bo mam kilka książek, które trzymam w domu jeszcze od maja zeszłego roku? Trzeba ruszyć dupę i je w końcu oddać, nie? A co do wczoraj... Nienawidzę wstać o 5 rano. W autobusie też się pospać nie dało, bo ciągle nawijali. Pozmieniało się w tropical island odkąd ostatni raz tam byłam. Jakieś domki porobili, fajne domki. Znaczy... takie, że spać można. Ola była przypadkowo świadkiem dziwnego zdarzenia, lol. Nie chcę wnikać nawet w szczegóły. Powiem, że jakieś 10 godzin spędzone w wodzie potrafi człowieka wykończyć, w przypadku Oli - doprowadzić nawet do zaśnięcia na leżaku i fantazjowaniu o udziale w Familiadzie z pytaniami typu 'kto ma największy nos?'. Padła nawet odpowiedź 'Justyna Steczkowska' oO Ach, jak wielką siłę odziaływania ma chlor, który w nadmiarze szkodzi. Ja też się go wczoraj dość sporo nałykałam (tak, tak - łącznie z moczem tych wszystkich niemieckich, murzyńskich, japońskich czy polskich dzieciaków -7). Cóż, trudno się dziwić skoro człowiek sobie płynie na plecach najnormalniej w świecie po morzu, a tu nagle wpada na dupę jakiejś Niemki płynącej prostopadle żabką -.- No i oczywiście w takich przypadkach ludzie zaczynają się śmiać, co powoduje, że człowiek automatycznie zaczyna się topić, bo ciężko w przypływie nagłych drgawek utrzymać się na powierzchni wody. A robienie jakiś przewrotów pod wodą źle wpływa na funkcjonowanie mojego nosa, bardzo źle. Pozdrawiam jakiegoś kolesia siedzącego obok mnie, który zaczął rozbierać się w jacuzzi. OMG. A ich (chodzi mi o niego i jego przyjaciół) rozmowy na temat 'ptaszków' dziwiły całe towarzystwo, bo chyba wszyscy, oprócz Japonki z pochlastanymi policzkami i jej chłopaka, byli Polakami. Lubię wodospady przy lagunie, myryryry. Cudowne. *-* Wir też spoko, no może nie wtedy, gdy tak ogromna ilość ludzi się w niego wpakuje. Ala na plecach też najs. Wczoraj zadowoliłam się tylko dwoma, bezpłatnymi zjeżdżalniami. Zdecydowanie nie miałam ochoty na stanie w długich kolejkach do tamtych pozostałych. Nie wiem czy się już tam wyżej chwaliłam, ale... nauczyłam się pływać! :> Fakt faktem - żabki za Chiny ogarnąć nie mogę, ale tu mi tatuś pomoże, jak kiedyś zdecyduję się pojechać z nimi na basen. Ala siedząca na moich plecach też spoko, haha. Ogólnie to zabrałyśmy chłopakom 'kradzioną' piłkę, bo dostałam nią kilka razy w głowę. Ola wzięła ją ze sobą, jak na morze szłyśmy i oczywiście zapomniała jej zabrać spowrotem. Prysznice z gorącą wodą to hit wczorajszego dnia, serio. Kocham magnum gold, za który zapłaciłam dwa euro, czyli ponad osiem złoty, pozdro. Hmm... Wczorajszy występ cyrkowców średni. Taa, niby na lodzie tańczyli. To był plastik, lol. Do tego wcale nie śliski, także ewnie o wiele łatwiej jeździło się po nim na łyżwach. Nie ma to jak na bażanta powiedzieć 'sikorka'. Ach, ta ogromna wiedza naszej polskiej młodzieży. A Sebastian, który naskoczył na mnie w autobusie, że mu telefon zabrałam - mistrzostwo. xD W domu byłam jakoś o 22, więc godzinę wcześniej niż planowany był powrót. Jak łatwo było mi zasnąć. Wstałam w zasadzie wcześnie, bo jakoś przed 10. Dzień neutralny. Ej, nie mieści mi się w głowie, jak w jedną noc można okraść dość dużą ilość domów w Grotowie skoro ta wieś ma z trzy kilometry, jak nie więcej. oO I to nie takie domy koło siebie... Takie dość dużo oddalone od siebie. A u mojej babci nic nie ukradli, ha. To nawet pewnie nie jest fakt, że Niko tam jest. To coś innego. To jest serio dom, który znajduje się w dość dużej odległości od sąsiadów. No nic. Dobrze, że jest jak jest. Była u mnie dziś Ola po kilka filmów. Miała mi kaszę mannę ugotować, taaa. Ona nawet nie widziała czy do tego potrzeba wody, czy mleka. Brawo! W rezultacie ja wstawiłam mleko, moja mama odwaliła resztę (choć miała się tego nie tykać, haha). Moje nawyki z dzieciństwa się nie zmieniły. Ej, ale ja nad nimi nie panuję. Takie chore fantazje. Być może miałam coś jeszcze napisać, nie wiem. Jakoś fajnie mi się dzisiaj pisze, hmm.
Pozdrawiam Olę! <3
GŁOSUJCIE!
http://funklasa.pl/projekty/wyswietl/434
~