Dziecko wymachujące protezami.
wczorajczy dzień był świetny a zarazem tragiczny.
po szkole poszłyśmy na pizze z A i D.było wszystko fajnie i ok do czasu,aż
dotarłyśmy po pizzy na stacje skm.
spotkałyśmy kogoś i ja krzknęłam coś i ten ktoś do nas podszedł i się z nas śmiał.
i mi było wsyd. ;D
przyjdę do szkoły w kominiarce albo na przerwach będę siedzieć w kiblu. :P
dojechałysmy do gda gł. i dziewczyny stwierdziły,że do filharmonii pójdziemy pieszo.
a ja się głupia zgodziłam... :|
i zanim się zorientowałyśmy do odysei zostało nam 5 minut a my musiałyśmy jeszcze przejść
na drugą stronę motławy.
więc zaczął się tzw gdański maraton,zaczęłyśmy biec,biec,już ledwo zipiemy,do filharmonii wpadlyśmy na ostatnich nogach.......i nie zdążyłyśmy,nie wpuścili nas :/
długo nie zapomnę zażenowanej miny S jak się dowiedział xDD
po niepowodzeniu poszłyśmy na kawę do costy,zjadłam dobrego muffinka i ruszylyśmy do domu.
ale ile się naśmiałyśmy... xD
teraz leżę sobie w łóżku i powoli się zbieram na śniadanie,bo zaczynam być głodna :D
na weekend nie mam kompletnie żadnych planów,więc tylko relaks,relaks,relaks(+angielskii :/ )
aleeż czuć już wiosnę! aż miło...
tylko,żeby taka pogoda już została
...i żeby nie nadchodził wielkimi krokami 24 kwietnia...
wiktor