Dawno nic tu nie pisałam. A wydarzyło się sporo...
Obóz był wyjątkowy. Jeszcze nigdy nie miałam okazji tak dobrze się bawić wśród ludzi, którzy są mi bliscy. Jednak nie będę tu opisywała co się wydarzyło. Chcę to zachować tylko w jednej wersji - wersji mojego umysłu... Po tym obozie coś się jednak zmieniło. W tym jak się zachowuję, co mówię, co piszę. Każdy taki wyjazd ma swoją niepowtarzalną atmosferę. Teraz kiedy wróciłam to atmosfera znikła. Przez to czuję się jakby zagubiona. Coraz częściej przyłapuję się na tym, że zaczynam się wściekać o coś bez powodu. Zdarza mi się też "zawieszać". To jest irytujące kiedy ktoś drze mi się do ucha żebym wreszcie dokończyła to co zaczęłam. Czy nie mogą zrozumieć, że jest jakiś powód tego jak się zachowuję. Zresztą nie mogę się od tak na nich wściekać. Sama nie wiem co jest tego przyczyną. Jakoś tak łatwiej jest uciec z tego świata do własnych marzeń. Wtedy wszystko wydaję się takie proste. Nie trzeba już patrzeć na swoją okropną twarz. Nie czujesz już tej goryczy bezsilności. Dlaczego świat tak pędzi i dlaczego jest taki szary. Teraz to nawet deszcz nie pomaga. Jestem jak cień.... To coraz częściej boli. Chciałabym z kimś porozmawiać ale nie mam z kim. Nikt nie puka do drzwi. Nikt nie piszę tej debilnej wiadomości na GG. Jestem sama i tylko marzenia i wizję przynoszą ulgę. Tylko to pomaga. No i może jeszcze ten dźwięk....:)
Jest też kilka rzeczy o których chcę tu opowiedzieć...
Moje kochane karty. Kupione tydzień temu i choć jeszcze nie do końca rozpracowane już kochane.
Jest jeszcze kilka utworów które dają mi to coś