opowiadanie 2, część 1.
Godzina 16:20. Usiadłam w pokoju oczekując jego powrotu. Zbliżała się 17, a go nadal nie było. Zasnęłam. Obudził mnie hałas pobitego naczynia. Wrócił, ale o której? Kończył pracę o 16, a już 23!
- co Ty wyprawiasz? I gdzie byłeś? - zapytałam.
- u Siwego, sory skarbie, wypadek.
- Ty jesteś pijany.
- nie jestem.
- jesteś. - odparłam ze złością w głosie.
- oj skarbie.. pare piwek.
- pare piwek.. dziś śpisz tu, pogadamy jutro, dobraoc.
- ale kochanie, no!
- DOBRANOC!
Ranek. Wstałam, próbowałam nie myśleć o wczorajszym wieczorze. Umyłam się, ubrałam, włosy spięłam w luźnego koka, założyłam słuchawki i wzięłam się za sprzątanie przy tym trochę potancując. Zauważył to i szeroko się uśmiechnął. Skarciłam go spojrzeniem, a on nie wiedząc o co mi chodzi podszedł do mnie, zdjął słuchawki z uszu i zaczął rozmowę.
- mogę wiedzieć o co Ci chodzi?
- chyba to nie było kilka piwek skoro nie pamiętasz co się wczoraj działo..
- aaaaaaaaaaaaha, to o co Ci chodzi..
- taaa.
- skarbie przepraszam no, ale wyrwał mnie i nawet nie mogłem odmówić.
- trzeba było mnie przynajmniej powiadomić to też zupełnie inaczej zorganizowałabym sobie piątkowy wieczór, a może i nawet noc.
- co masz na myśli?
- hmm, no wiesz.. wszystko się może zdarzyć.
- to dzisiaj oboje możemy sobie zaplanować wieczór, a nawet i noc skoro tak bardzo tego pragniesz.
- chcesz to idź, ja zostaję w domu.
- już nie masz ochoty?
- mam ochotę tylko na jedną rzecz. A tak poza tym.. mówiłam to, żebyś był zazdrosy, ale jak widać Ty masz mie gdzieś..
- gdzieś głęboko w sercu, kochanie. - pocałował mnie. - jestem strasznie o Ciebie zazdrosny Ty wreda babo, tym bardziej kiedy chodzisz w takich ciuszkach po domu, przyjdzie jakiś listonosz, czy ktoś tam i mi Cię zabierze.
- przestań hahaha, mogę się przecież ubrać!
- nie, nie. teraz już nie musisz. - pocałował mnie bardziej namiętnie, niż wcześniej. - co dziś robimy?
- masz jakieś propozycje?
- nie wiem, może rowery wodne?
- okej, idź się ogarnij i możemy jechać.
- muszę zrobić jedną bardzo ważną rzecz.
Podszedł do mnie od tyłu, obrócił, obie ręce położył na moje policzki i pocałował.
- teraz mogę iść.
- wariat!
C . D . N