Najgorsze jest to poczucie braku odwagi. Żeby zrobić coś, co sprawi, że życie się zmieni. Nikt nie wie czy na lepsze, czy może nie... Co mi po tym, że tkwię w czymś co nazywa się codziennością, przyzwyczajeniem. W czymś co mówi mi, że przecież tak ma byc Tak jest dobrze. Ale doskonale wiem, doskonale zdaję sobie sprawę i jestem tego świadoma, że wcale tak nie jest.
Los jest zmienny. Raz przynosi dni, kiedy każdy poranek jest zapowiedzią pięknego popołudnia , wypełnionego małymi bzdurami i wielkimi sprawami, któtre przynoszą wielkie pokłady radości i nadziei. Innym razem przynosi monotonię. Niezliczone godziny w poczuciu beznadzei, szarości, chęci zmiany, ale... braku odwagi. Braku odwagi na stanowczy krok. Może to wina naszego lenistwa ? Kto chce po raz kolejny układać coś co w naszym mniemaniu jest już poukładane. ? No po co to burzyć?
Sama siebie denerwuję!.
I jeszcze ciąży mi sprawa niecierpiąca zwłoki a tak jest mi głupio!.