I jak zwykle jest problem z wszystkim... jest mi cholernie ciezko... chcialabym to wylaczyc w sobie.. wiem ze sobie poradzisz beze mnie bo radziles sobie gdy mnie nie bylo. nie wiem co mam tobie powiedziec. to beda najokropniejsze urodziny w moim zyciu......... przepraszam za to ze cie tak irytowalam tym wszystkim.. widocznie przywiazalam sie do ciebie bardziej niz ty do mnie. to jest cholernie trudne bo chce cie zobaczyc chce sie przytulic.. ale wiem ze poczuje sie szczesliwa tylko przez chwile bo wylacze te wszystkie mysli. chcialam ci podziekowac za wszystko i powiedziec ze nie zaluje. wciaz wyklocam co mam zrobic z tym wszystkim. nie wiem moze czekam na slowa od ciebie zostan bo mi zalezy ale wiem ze ich nie uslysze.. nikt mnie nie postawil nigdy w takiej sytuacji jak teraz czuje sie jakbym chodzila w labbiryncie jakims bez wyjscia i z przyciskiem w lapie game over odchodzimy. to jest cos w tym stylu ze zapelniles pustke i momentalnie znowu ona jest i tak na zmiane. nie wiem chce zebys byl szczesliwy.. wiem ze jestem trudna meczaca i irytujaca i wkurzajaca.. wiem to ..to jest cos takiego ze ja chce cie w moim zyciu ale sam widzisz ze momentami nie daje rady. i wiem ze ty tego nie wytrzymujesz... wiem ze moja obecnosc teraz nie daje ci szczescia... bo tak jak ja i ty nie mamy juz na to sily... nigdy nie zapomne tych wszystkich chwil.. i codziennego usmiechu ktory wywolywales na mej twarzy.. ciezko podjac decyzje zostac czy odejsc... czemu w takich sytuacjach nie mozna racjonalnie myslec............