Z nowości to tak:
Rybki się odzieciły i kanibalizują się ile wlezie. Że tak powiem cud życia troche wydaje mi się przeobrzydliwczy. Wole nie myśleć jak to ze mną było.
Nie chodzi o robienie chodzi o wychodzenie. Masakra, fuuj.
W totolotku nie wygrałam, i dobrze bo bym nie wiedziała co z taką kasą zrobić.
Pewnie bym byla kolejnym nowobogackim i ludzie odkręcali by mi w domu złote klamki.
Jutro new Bond w wykonaniu jakże beznadziejnego Davida Craiga czy jak mu tam wchodzi do kin. Nie no ale Brosnana i Connerego nie przebije nic, więc mogli już wziąśc Harrego Pottera taniej by to wyszło a efekt ten sam.
Weekend spędze w Wrocławiu, w którym never jeszcze nie byłam tylko dworzec widziałam.
A w tym miesiącu jade razy 2 tam gdyż następny weekend na festiwalu One Love spędzić mam zamiar.
Z niecierpliwością czekam na Pana Stańko i Pana Smolika i projekt specjalny: Peyotl. W sensie na sponsora czekam, gdyż brak wygranje w totolotku i wyprawy do wrocławiu skutecznie odbiją się na moim portfelu.
A więc koncert jest 27 listopada w BCK bilety po 30 i 50 złotych chętni pisać :P
na reszte to nawet się nie porywam bo to troche jak z Martką na słońce.
Tak mało zostało do świąt, kto by pomyślał. Święta, potem sylwester, potem sesja, wiosna, znowu sesja, potem lato i open'er, potem miejmy nadzieje drugi rok studiów i znowu to samo. Jazzowa jesień, długi weekend, święta, i fik stuknęła 30.
no nic tylko się pochlastać
Oby do tego czasu moje życie się zmieniło pod wieloma względami.