Gdy tylko zamykasz powieki myślami wracasz do domu
Jesteś jak pieprzony Slumdog, tylko bez milionów
Jakby ktoś cię dusił, na głowę zarzucił worek
Folię wdychasz do płuc do pracy budzi cię dzwonek
Z niezłą pensją homeless, czujesz ten ból
Życie pędzi na ciebie, ty tylko uciekasz spod kół
Ćpasz po cichu nadzieję, coś ci mówić wróć
Szprycujesz się tym, jak narkoman miedzy palce stóp
Nigdy jak niewolnik, zawsze jak król
Ta sentencja w sercu zapisana
Znów nocna zmiana, na rękach wiecznie brud
A wódka tu gdzie jesteś nie smakuje już tak z rana
To jak spadanie w szybie, obijasz się o ściany
Parszywy świat, gdzie rozmawia się liczbami
Bez planów na dziś, niesie krzyż ludzi garstka
Jedyna szansa, by się wyrwać jakoś z miasta...