Otworzyłam okno i wychyliłam się aby spojrzeć w dół. Nic mi się nie stanie-Powtarzałam sobie w myślach. Wiem, jestem zdesperowana. Położyłam jedną nogę na parapecie, potem drugą. Wtedy ustałam ''nie tam, gdzie powinnam'' i z krzykiem runełam na trawnik.
-Cholera jasna!-Wrzasnęłam podnosząc się.
-O mój Boże! Nic ci nie jest?- Zawołał jakiś chłopak podbiegając do mnie.
-Chyba nie...-Stwierdziłam. Chciałam go ominąć i iść dalej, ale wtedy szarpnął mnie za ramię.
-Ej, zostaw mnie.-Rozkazałam.
-Poczekaj! Tak w ogóle to jak masz na imię? Ja jestem Jacob.-Przedstawił się.
-Victoria.-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Może pójdziemy razem gdzieś? Znam pare fajnych miejsc.-Nalegał.
-Jacob, nie powinniśmy. Ja mam chłopaka.-Odparłam. Wiem, nie powinnam tak kłamać, bo przecież między mną, a Neymarem nie ma nic pewnego.
-Jak chcesz. Do zobaczenia.-Odpowiedział pozwalając mi przejść. Ruszyłam prosto do willi Neya.
*Oczami Neymara*
Siedzę w domu opierając się o stół. Bruna znowu robi awanture. Wymachuje mi przed nosem wycinkami z gazet, czasopismami, na których widać mnie z innymi dziewczynami.
-Ten związek nie ma już sensu!-Rozpacza.
-Daj mi spokój! Nie chcę z tobą o tym rozmawiać!-Mówię. Nagle zaczyna dzwonić mój telefon. To Carolina. Wchodzę do salonu i odbieram.
-No hej, co tam?-Pytam.
-Neymar...-Słyszę zrozpaczony głos Caroliny.
-Co się stało?-Nie ukrywam zdenerwowania.
-Ja... ja jestem w ciąży!-Mówi płacząc.
-Co?! Ale...ale jak to?! To był tylko jeden raz! To niemożliwe!
-Neymar, co my teraz zrobimy?-Szlocha.
-A raczej co ty zrobisz?! Masz to usunąć rozumiesz?-Krzyczę tak głośno, że aż Bruna zerka na mnie z kuchni.-Słyszysz?- Milczenie. Rozłączyła się.
co ja się wpakowałem?! Ale wpadka! Jak media się o tym dowiedzą, to będe skończony! Nagle słyszę dzwonek do drzwi...
________________________________
Jest rozdział! Przepraszam, że taki krótki. Jak Wam się podoba?