Hej. Mam dla Was rozdział. Brak weny. Święta. Ale muszę Wam powiedzieć, że emocjonalnie jest mi trochę lepiej. Odpoczywam od szkoły.
Miłego czytania, mam nadzieję, że nie jest aż taki nudny.
__________________________________________________
-Gdzie ty byłaś?! Wiesz która godzina?!- Krzyczy tata czerwony ze złości. Przy stolę siedzi zmartwiona mama, na mój widok uśmiecha się i oddycha z ulgą. Ale już po chwili oboje stoją zdenerwowani obsypując mnie pytaniami i pouczeniami. Wyciągam z kieszeni telefon, Dopiero teraz orientuje się, że jest po 23, a zawsze wracałam do domu najpóźniej o 21. Kompletnie zapomniałam, że istnieje takie coś jak czas.
-To tylko dwie godziny spóźnienia.-Mówię z pretensją w głosie.-Przestańcie udawać, że się o mnie martwiliście! Nie mam już pięciu lat. Jestem dorosła i sama za siebie odpowiadam.-Powiedziałam. Sama nie mogłam uwierzyć, że w końcu się im postawiłam. Zadowolona z siebie chciałam iść do swojego pokoju, ale poczułam szarpnięcie i opadłam.
-Co ty sobie myślisz!? Dopóki cię utrzymujemy masz nas słuchać!-Krzyczał tata.
-Przepraszam bardzo ojczulku od siedmiu boleści!-Wyjąkałam podnosząc się.
-Dość tego masz szlaban! Zero wychodzenia z domu i zakaz używania internetu do końca tygodnia!-Wrzasnęła mama. Natychmiast pożałowałam, że wywołałam taką awanturę.
-Co?! Nie możesz mi dać szlabanu!-Odparłam jak małe dziecko.-Jestem dorosła!-Krzyczałam.
-Marsz do pokoju! Jutro zawiozę cię do szkoły i odbiorę, a potem będziesz siedzieć w pokoju, zrozumiano?-Powiedział tata szarpiąc mnie i wpychając do pokoju. Opadłam bezwładnie na łóźko i zaniosłam się płaczem.
Czy takie zachowanie jest normalne? Skuliłam się i zaczęłam rozmyślać. Nienawidzę ich! Odkąd pamiętam ojciec był taki porywczy, mama zresztą też.
To była typowa rodzinna kłótnia.
Jeden dzień później...
-Pośpiesz się!-Zawołał tata. Nawet na mnie nie spojrzał, był zajęty czytaniem gazety. Zrobiłam luźnego kucyka, ubrałam trampki, wzięłam plecak i byłam już gotowa do wyjścia. Tata wstał leniwie z fotela i wyszliśmy. Podwiózł mnie pod szkołę.
-Tylko pamiętaj, żadnych numerów.-Przypomniał. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. On pojechał do pracy, a ja udałam się prosto do szkoły. Na korytarzu zatrzymała mnie Riley.
-I jak było na tym spotkaniu? No, opowiadaj!
-Nie uwierzysz...-Zaczęłam.-Ten cały njr to Neymar!-Wyjąkałam.
-Co?-Riley zaczęła się dusić śliną.-Taaa jasne. Ten piłkarz?!-Nie uwierzyła
-Naprawdę!-Próbowałam ją przekonać, ale bez skutku.
-Ty masz po prostu bujną wyobraźnie.-Stwierdziała.
-Skoro tak...-Nie chciałam się z nią kłócić. Wiedziałam, że nikt nie uwierzy.
Po szkole przyjechał po mnie tata i odwiózł do domu. Co dziwne wszedł razem ze mną.
-To teraz sobie posiedzisz w pokoju. Może przemyślisz swoje zachowanie-Powiedział. Nie wiedziałam co miał na myśli.Gdy weszłam do mojego pokoju on niespodziewanie zamknął drzwi. Słyszałam tylko jak przekręca klucz.
Usiadłam na łóżku. Łzy swobodnie spływały po moich policzkach. Ściskałam telefon w dłoniach.
Zadzwonić do mamy i poprosić, aby odwołała szlaban? Nie. Napewno się nie zgodzi. Nie mam żadnej możliwości wyjścia z domu, nie mówiąc już o spotkaniu z Neymarem. Zaraz, zaraz...Spojrzałam na okno.
Co mi szkodzi spróbować? To przecież pierwsze piętro, nic mi się nie stanie...