Hej :*
Oto rozdział. Wybaczcie, ale trochę się nie udał. Weny nie mam.
I proszę Was o szczere opinie, bo znacznie bardziej wolę komentarze od lajków.
Miłego czytania.
______________________________________________________
-Njr zaproponował mi spotkanie!- Pisnęłam. Riley patrzyła na mnie, jak na wariatę.
-A wiesz w ogóle jak ten njr ma na imię?- Zapytała.
-Nie.-Odparłam, a ona parsknęła śmiechem.
-Oj dziewczyno, jaka ty naiwna jesteś. Widzisz? Nie wiesz nic o tym chłopaku. Przecież to równie dobrze może być jakiś zboczeniec...-Zaczęła mnie pouczać, ale jej przerwałam.
Przestań już, nie martw się tak o mnie. Lepiej siadaj, oglądamy filmy!- Nakazałam przesuwając się, a Riley wskoczyła na kanapę. Wybrałyśmy film. Zapowiada się świetny wieczór!
2 dni później
Otwieram oczy. Powoli przekręcam głowę aby spojrzeć na zegarek.
-7:32!?- Krzyczę sama do siebie. Zwlekam się z łóżka i pędze do łazienki. Szybka toaleta poranna, zakładam luźne spodnie, kolorowy sweterek, bluzę. Pośpiesznie wsuwam trampki na nogi, śniadanie chowam do torby i wybiegam z domu. Czemu nikt mnie nie obudził? Biegnę przez całe miasto, aż w końcu spocona docieram do szkoły. Wbiegam do klasy. Cicho otwieram drzwi. Nikt nie patrzy się w moją stronę, już prawie udaję mi się bezszelestnie zjąć miejsce. Niestety, jeden szmer wystarczył aby dotychczas zajęta czytaniem książki o wampirach, którymi tak się interesowała pani Creamswort zwróciła na mnie uwagę.
-Zadziwiająca punktualność panno Victorio.-Powiedziała poprawiając okulary. Wtedy spojrzenia pozostałych studentów skierowały się na mnie.
-Ja...
-Nie tłumacz się! Zajmij proszę miejsce.-Rozkazała podniesionym głosem. Usiadłam. Ten dzień zapowiadał się fatalnie...
Po skończonych zajęciach jak zwykle wróciłam do domu. Chociaż wcale nie miałam ochoty siedzieć sama w pustych ścianach. Rzuciłam torbę na łóżko i szybko włączyłam laptop.
njr: Czy tylko ja denerwuję się przed jutrzejszym spotkaniem?- Napisał njr.
ja: Nie, nie tylko ty.-Odpisałam
njr:W takim razie do zobaczenia jutro. Chyba mnie nie wystawisz, nie?
ja: No co ty. A nie boisz się rozczarowania?
njr: Mam się rozczarować tobą? Nie. Kiedy z Tobą rozmawiam wydaję mi się, że musisz być idealna.
ja:Idealna?! No dobra przekonasz się jutro.-Napisałam, wciąż z uśmiechem na twarzy.Zdecydowałam, że nie warto pytać o imię. Njr brzmi znajomo, ale to chyba nie jest chłopak z naszej szkoły. Z resztą wszystkiego dowiem się jutro. Nie można być takim nachalnym.
Reszte dnia spędziłam na rozmyślamiu o nim... Ciekawe w jaki sposób będzie wypowiadał moje imię, jak będzie na mnie patrzył, czy mnie polubi...
Uspokuj się Victoria, bo dostajesz już bzika na jego punkcie.
1 dzień później
Cały dzień chodziłam zdenerwowana. Nie wypiłam nawet ulubionej kawy, bo i tak by mi nie pomogła. Po południu poszłam z Riley do miasta,kupić jakieś fajne ciuchy. Kupiłam dosyć sporo bluzek bez rękawów, dwa swetry, cztery sukienki, jedną spódniczkę i dwie pary spodni. Wzięłam odprężający prysznic, aby mniej się stresować. Zrobiłam lekki makijaż, zdacydowałam się ubrać białe spodnie i szarą, cienką bluzkę. Na to nałożyłam sweter, wsunęłam czarne trampki i gotowe. Szłam powoli w umówione miejsce. A co będzie jeśli się mu nie spodobam? Każdy krok stawał się ociężały, każdy podmuch wiatru odbierał mi pewność siebie. Zatrzymałam się i spojrzałam przed siebie. On już tam był. Tak, to chyba on. Chłopak opierał się o drzewo, właśnie ściągał okulary przeciwsłoneczne. Widziałam tylko sylwetkę. Wydawał mi się dziwnie znajomy. Dopiero gdy podeszłam bliżej zorientowałam się, kto tak naprawdę stoi przede mną. TO NEYMAR! To przede mną stoi ten cholerny piłkarz, mój idol! Tylko niczego nie zepsuj, zachowuj się normalnie!
-Hej, jestem njr.Neymar Jr.-Wyjaśnił z uśmiechem, wręczając mi białą różę.
-Dziękuję. Tak wiem kim jesteś. Czemu od razu nie napisałeś, że...-Zapytałam, ale nie dokończyłam. Spojrzałam w jego oczy. Takie piękne, brązowe oczy. Było w nich coś, co tak bardzo kochałam, ale nigdy nie wiedziałam co.
-Bo i tak nikt by mi nie uwierzył. Chodź, przejdziemy się.-Zaproponował idąc w stronę parku. Było już ciemno. Drogę oświtlały nam tylko lampy.
-Wiesz co? Jesteś jedyną dziewczyną z którą chcę rozmawiać dłużej niż 10 minut.-Zaśmiał się.