Na moim łóżku leżał ON. Tak byłam pewna że to ten cały Neymar, mimo iż rozum podpowiadał mi że to niemożliwe. Już chciałam wykrzyczeć co myślę o tej sytuacji, ale ktoś w porę zasłonił mi usta. Na początku się przestraszyłam, jednak gdy się odwróciłam zobaczyłam Van. Jej mina wyrażała tylko podekscytowanie.
-Ciii...On śpi.-Powiedziała szeptem, przykładając palec do ust.
-Możesz mi wyjaśnić co robi sławny piłkarz w moim łóżku?-Zapytałam, mimo wszystko starając się mówić cicho. Van przez dłuższą chwilę milczała.-To ja go zaraz obudzę i on mi wszystko wyjaśni!-Niemal krzyknęłam podchodząc do łóżka.
-Nie!-Zatrzymała mnie moja przyjaciółka. Gestem pokazałam, że czekam na jej wyjaśnienia.-No bo...To jest ten piłkarz Neymar i on tu przyszedł, a ty byłaś jeszcze w pracy i pytał się o ciebie, a on jest taki przystojny i sławny. Oh...poprosiłam go o autograf, ale odmówił i powiedział że przyjdzie jutro, aby z tobą o czymś porozmawiać. I nie wiedziałam jak go zatrzymać więc chwyciłam patelnie, która akurat leżała na stole i...uderzyłam go trochę za mocno....stracił przytomność...-Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać.
-Wiesz jakie mogą być tego konsekwencje?! On jest bogaty, wiesz co on może z tobą zrobić?! Bo ci się autografu zachciało!-Mówiłam aż się trzęsąc złości.-I dlaczego wyniosłaś go akurat do mojego łóżka?-Zapytałam trochę się opanowując.
-Nie wiedziałam co mam z nim zrobić...Ale spójrz jaki on jest słodki!-Oznajmiła. Faktycznie, wyglądał naprawdę uroczo gdy tak sobie spał. Aż przez głowę przeszło mi wiele dziwnych scenariuszy...
-Nie, nie, nie! Po co on tu przylazł?!-Pytałam, choć wiedziałam że teraz nie poznam odpowiedzi.
-Kiedyś mówiłaś, że chodziłaś na jakieś mecze no i...
-Nie, zmieńmy temat.-Przerwałam jej. Zachowuję się jak wariatka, ale co mam zrobić? Jak on się obudzi pewnie będzie wściekły jeszcze nas pozwie do sądu...Krążyłam zdenerwowana po pokoju. Chyba taki stan trwał już z pół godziny,a on jeszcze się nie obudził.
-Masz tu jakieś ziółka na uspokojenie.-Z zamysłu wyrwała mnie Van podając mi gorący kubek z zapewne melisą.
-Dzięki, ale teraz to nawet one mi pewnie nie pomogą.-Starałam się zażartować, ale powiedziałam to tak sztywno, że nawet na twarzy zawsze pogodnej Van nie pojawił się uśmiech. Czy ja zawsze muszę powodować problemy? Gdzie kolwiek się pojawie wszystko muszę zepsuć. Podeszłam do łóżka w którym leżał piłkarz, do głowy przyszedł mi pewien pomysł...
-A może wylejemy na niego zimną wodę?-Zaproponowałam. Van tylko się uśmiechnęła i popędziła do kuchni nalać wodę. Po chwili przyszła do pokoju z kubłem pełnym lodowatej wody.
-To do dzieła...-Powiedziałam. Nie wiem czemu, ale teraz trochę bawiła mnie ta sytuacja. Uniosłam ciężki kubeł i już chciałam wylać na piłkarza, ale Van mnie zatrzymała.
-Poczekaj.-Nakazała wyciągając z kieszeni telefon.-Będzie pamiątka.-Zachichotała włączając kamerę. Przwróciłam oczami i przeszłam do działania. Ponownie uniosłam kubeł i wylałam prosto na chłopaka...
*Oczami Neymara*
Czuję dziwny chłód. Otwieram leniwie oczy, a po chwili czuję przerażające zimno i wylewającą się na mnie wodę. Ledwo mogę złapać oddech. Głowa boli mnie niemiłosiernie a tu jeszcze takie coś! Przede mną widzę dwie dziewczyny, ale nie jestem w stanie skojarzyć kim są bo obraz przed oczami rozmazuje mi się.
-Czy wy oszalałyście?!-Wykrzykuje wypluwając wodę...
______________________________
I jest rozdział. Przepraszam że taki krótki. I że w piątek nie dodałam. Miałam już napisany, chciałam tylko odrobić lekcje i zacząć pisać, ale usnęłam przy książkach...
Wczoraj byłu suuuuper. AAAAAA byłam na koncercie!!!!!!!!!