biwakowe.
na jakiś czas ostatnie.
"-Powiedz mi, jakie jest twoje największe marzenie?
-Zostać wampirem i spędzić z tobą wieczność.
Edward pokręcił głową, zniecierpliwiony.
-Nie, nie. Chodzi mi o coś, czego nie masz zaklepanego.
Nie byłam pewna do czego zmierza, więc starannie przemyślałam swoją odpowiedź.
-Chciałabym...żeby to nie Carlisle mnie zmienił. Żebyś zmienił mnie ty.
Spodziewałam się jeszcze gwałtowniejszej reakcji niż w jadalni Cullenów, ale Edward nawet nie mrugnął. Wciąż coś kalkulował.
-A co byś za to dała?
Nie wierzyłam własnym uszom!
-Wszystko - palnęłam bez namysłu.
Edward uśmiechnął się blado, a zaraz potem zacisnął usta.
-Pięć lat?
Moją twarz wykrzywił strach i rozżalenie.
-Powiedziałaś, że wszystko - przypomniał mi.
-Tak, ale...wykorzystasz ten czas, żeby się jakoś z tego wykręcić. Muszę kuć żelazo, póki gorące. Poza tym, bycie człowiekiem jest niebezpieczne - przynajmniej dla mnie. Więc wszystko, tylko nie te pięć lat.
(...)
Edward milczał przez chwilę.
-Wiesz co? Zapomnijmy o tych limitach czasowych. Jeśli chcesz, żebym to ja cię zmienił, musisz po prostu spełnić pewien warunek.
-Warunek? - powtórzyłam zbita z tropu. - Co znowu za warunek?
Wypowiedział swoją prośbę z taką ostrożnością, jakby spodziewał się z mojej strony gwałtownego wybuchu.
-Przed całą operacją... wyjdź za mnie.
Czekałam na jakiś ciąg dalszy, ale się nie pojawił.
-Czy ten dowcip ma jakąś puentę?
Edward westchnął.
-Ranisz moje ego, Bello. Proszę cię o rękę, a ty myślisz, że to żart.
-No bo to niepoważne.
-Jestem poważny w stu procentach.
Potwierdził to odpowiednim wyrazem twarzy.
-Bez przesady. - W moim głosie pobrzmiewaly nutki histerii. - Przecież ja mam tylko osiemnaście lat!
-A ja prawie 110. Pora się ustatkować."
Jak ktoś przeczytał to brawoo:D
Jak nie, to nie;D
Wiem, że długie, ale tak mi sie zachciało, więc jest.
Do kiedyś!