Fotka z okresu Marzec-Kwiecień 2008.
Wtedy wszystko było inne, fajniejsze. Ja byłam inna. Miałam ten swój świat, swój styl, wyglądałam inaczej, byłam inaczej też postrzegana. A teraz wyglądam jak Ci wszyscy denni i nudni ludzie z collegu; wszyscy tacy sami, brak jakiegokolwiek indiwidualizmu, żadnego pomysłu na siebie. Wkurwia mnie to niezmiernie.
Nie mam na siebie pomysłu - to wkurwia mnie jeszcze bardziej.
Kiedyś wszystko było takie proste... Czasem mam wrażenie, że teraz już wszystko będzie z górki. W sensie że byłam już na szczycie, że najlepsze chwile mojego życia mam już za sobą; że teraz już bedzie coraz gorzej, że będę się staczać w monotonię, że nic mnie już nie czeka oprócz rutyny życia dorosłego. Takie to wszystko przygnębiające...
Już żałuję wielu rzeczy. Żałuję, że nie udało mi się czegoś zrobić, i raczej już nigdy mi się to nie uda. Takie błahostki w sumie. Głupoty. Żałuję, że nigdy nie nauczyłam się grać na żadnym instrumencie, teraz już na to za późno. Żałuję, że nigdy nie nauczyłam się jeździć na desce. Żałuję, że od razu nie poszłam na fotografię, wtedy pojechałabym choć na jedną wycieczkę. Teraz mogłabym wracać z Hiszpanii. I może trochę przesadzam, ale to byłoby przeżycie jedyne w swoim rodzaju, taka wycieczka. Szansa, jaka już nigdy się nie zdarzy...
Przechodzę kryzys egzystencjalny.