Kochanie, wiesz wytłumacze ci siebie, żebyś nie musiał się już dłużej mną martwic. Pamiętam kiedyś mówiłam to mamie, gdy była mną bardzo zasmucona. Tłumaczyłam jej, że mam w sobie kawałek dzikiej duszy, która wychodzi tylko czasami. Są piosenki, słowa, obrazy, zapach nocy i pożądanie, które wywołują we mnie czasem wolnego ducha. Wtedy chce dać się wyciągnąć, nie istnieć w rzeczywistości wcale. Mówiłam "Mamo, to nie tak że ja cie nie kocham, po prostu pozwól mi iść." Myślę, że nie jestem warta zastanawiania się nad tym zbyt długo. Oddycham chłodem, który sprawia mi taką przyjemność, o którą nigdy byś mnie nie posądzał.
Marzeń mam wiele, zbyt wiele jak na tak słabe ciało i ciężkiego ducha. Chce być w wielkim mieście kobietą elegancką i delikatną, a od czasu do czasu na pustyni, spalona słońcem suchym jak nic innego, w samej jedynie ciękiej koszuli, z piórami sokoła we włosach. Pamiętaj, że dzikich zwierząc kochać nie wolno, za nic w świecie.