Nienawidzę tego miasta. Tak, teraz jestem już pewna, że nienawidzę tego toksycznego miejsca, gdzie nie wydarza się nic dobrego. Wiem, źli ludzie są wszędzie, choć zawsze temu zaprzeczałam. Wierzyłam, mówiłam, że to dlatego nie boję się jeździć autostopem, bo przecież ludzie nie są tacy okropni, jak się mówi, przecież można poznać kogoś wspaniałego.
Chcę do domu, ale to nie tu. Ja nie jestem z południa. Dom mam na północy, gdzie wieje inny wiatr, choć może nie świeci tam tyle słońca.
Nie wierze już w ludzi i nie powiem, więcej: wiem, gdy kłamią.
Patrzę w lustro i nie ufam nawet sobie, a potem mówie "nie jestem jedyna, nigdy nie byłam". I nie złoszczę się już. Przyszła jesień, możemy znowu zacząć umierać.