Połowa listopada. Zapieprz niesamowity. Tygodnie mijają
niezauważalnie. Brak snu, siły, chęci i motywacji...
Nie ma nawet czasu na zdrową rozkminę. Może to i lepiej.
Człowiek do głupich wniosków dochodzi czasami.
A patrząc wstecz... gęba sama się śmieje. Ale było fajnie!
Kurde, jak na ludziach można się przejechać.
I ponownie: ja tu nie pasuję. Miś Introwertyk? Psychoanaliza na 6.
Zakuwając biologię <bleh>, udając, że rozumiemy coś z chemii,
w międzyczasie driftując, czekamy na Cavaliadę.
Potem Święta, Nowy Rok, odebranie dowodu... nie wybiegajmy tak
daleko w przyszłość! Przecież jeszcze aż kilka tygodni...
Pięć Dwa
Zdrada z dala się przygląda i nie zbliża się do mnie
Mam serce na ręce, wierzę i kocham nieprzytomnie
Jestem nagi - proszę!
Można mnie zranić i zabić
Ale mam więcej odwagi niż wszyscy zakłamani razem
Tłumy ludzi w matni
Serca ich są martwe
Myśli mają czarne
Uczucia wyprane
Ludzie ranią, ludzie kłamią
Tak trudno uratować tych co kochają bez granic
Jedni biorą, inni dają
Tak trudno uratować tych co ufają naiwnie
Ludzie marzą, aż się sparzą
Tak trudno uratować tych co kochają naprawdę
Jedni wierzą, inni grzeszą
Tak trudno uratować tych co ufają szczerze
Tak trudno uratować tych co kochają bez granic
Tak trudno uratować tych co kochają naprawdę