o dżizys...Wczoraj wieczorem tak rozsadzała mnie energia że musiałam iść pobiegać :P tak o 21 wyleciałam i biegałam po okolicy i nagle sms....patrze od Maćka i mysle sobie 'o fuck...zapomniałam...' miałam o 22 być u niego i mieliśmy iść na impreze do jego znajomych więc sprnint do domu,prysznic,wżuciłam ciuchy i biego do Maćka :D się chłopak naczekał bo to kawałek drogi :P ale mi przebaczył :D poszliśmy na ta impreze...i tam dopiero wyładowałam całe zasoby enegri tańcząc xD ale troszkę chyba za duzo wypiłam bo jakoś mi się film urwał.Bywa :P Budzę się rano z wielkim bólem głowy naszczęście w swoim pokoju i na swoim materacu :D a obok Maciek [bez skojarzeń :P nic nie było...] biedak chyba nie dał rady wrócić do siebie :P wstałam,zrobiłam śniadanie zaniosłam mu wraz z butelka mineralnej schłodzonej [taka jestem dobra :P].Był wdzęczny co wywnioskowałam z jego miny :) śmiesznie wygląda rano :P taki rozczochrany :P słodko mozna powiedzieć :) zjadł,napił się pogadaliśmy troche i zmył się do domu. a ja skok przed kompa :P pada...nic mi się nie chce i boli mnie głowa...ehh do dupy.
;**