Chciałam dodać ten wpis, urodzinowy wpis, wczoraj, w dzień urodzin, ale jakoś nie było na to czasu. Przez moment złapała mnie załamka, 20 lat na karku, kawałek życia już za mną. A zrobiłam właściwie... nic, z czego mogłabym być naprawdę dumna. Wymagam od siebie wiele, to druga sprawa i żeby naprawdę zrobić na samej sobie wrażenie musi to być coś wielkiego. Czasami te wymagania są aż za wysokie i kiedy powinnam być z siebie zadowolona, ja wręcz przeciwnie - potrafię być zła, że tylko tyle zrobiłam.

Czemu tak mało, mogłam więcej. 

Trzeba było zrobić tak, a nie tak.

Spieprzyłaś Martyna. 

Inni mogą mnie po butach całować, a ja i tak będę wiedziała swoje. Tak już mam. 

Wiele wymagam, a nie jestem w stanie sprostać swoim wymaganiom. Śmieszny paradoks, co nie?

Co do prezentów na urodziny... Kamilka zaskoczyła mnie własnoręcznie zrobionym prezentem. Takie chyba cieszą najbardziej. Ktoś włożył w to pracę, swój czas i chęci. A co więcej ukryła w środku cukierki! Haha, Kochane :)