tak jak oczekiwałam, Skubas całkowicie zawładnął całym naszym wieczorem,

podobnie jak kilkoma następnymi dniami.

nie dość, że jego płyta rozbrzmiewa u mnie od dobrych kilku miesięcy,

teraz dodatkowo niemal nie chowam jej do opakowania.

jeden z najlepszych koncertów, na jakim byliśmy. najlepszych...

może inaczej- najbardziej wartościowych jeśli chodzi o głębię tekstów,

kompozycje muzyczne, które na myśl przywodzą te z górnych półek alternatywy.

lubię takie kameralne występy w małych klubach. kilkanaście stolików, przyciemnione światła,

znajomy barman podający idealnie schłodzone piwo i ulubiona muzyka na scenie przed tobą.

Skubas to bardzo przyjemny facet, obdarowany naprawdę świetnym głosem.

nie bez powodu ludzie tacy jak on mają zaszczyt pracować ze Smolikiem czy Emade.

co jak co, ale skromność w muzyce stawiam bardzo wysoko, w tym przypadku

koncert nie pozostawił we mnie nawet odrobiny nienasycenia.

muzycznie jestem przepełniona po same brzegi, aż szkoda, że do

następnego takiego koncertu przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.

jedynym minusem koncertu była nieznośna panna, która powinna dostać

zakaz wstępu na tego typu występy, bo widocznie jeszcze do nich nie dojrzała.

... bądź zakaz spożywania alkoholu, co najmniej do trzydziestki.

'niech żałuje ten, kto nie był'.

tymczasem u mnie, w dalszym ciągu

herba na 9. piętrze czeka!