Próbowałam już nieskończenie wiele razy osiągnąć wymarzoną figurę, oczywiście nigdy się nie udało, zawsze w pewnym momencie sobie odpuszczałam z nadzieją, że już mi przeszło, że już nie chce taka być i kocham siebie taką, jaka jestem. To przekonanie szybko mijało i znów wracałam na głodówkę i tak w kółko. Photobloga również wcześniej prowadziłam. Gdy przerywałam dietę, po prostu usuwałam go, wstydząc się sama za swoje postępowanie.
Moja obsesja na punkcie wręcz anorektycznej figury pojawiła się... trzy lata temu? Od tamtego czasu cały czas walczę sama ze sobą.
Obecnie, jakby się zastanowić, nie byłam na diecie od pół roku. To z powodu chłopaka, który mnie pilnuje. Jednakże, czemu by tu go nie spróbować mimo wszystko oszukać i do tego wrócić :) Przytyłam okropnie, boję się wejść na wagę, ponieważ już wiem, że zobaczę taką liczbę, jakiej jeszcze nigdy na jej małym ekraniku nie widziałam.
Od dłuższego czasu czuję się wręcz odrażająca. Próbowałam nowego koloru włosów, kosmetyków, ubrań - nic nie pomaga mi w zaakceptowaniu samej siebie i poczuciu się choć odrobinę piękną. A wszystko to... przez zbędne kilogramy.
A więc zaczynam od nowa, w ciągu kilku następnych dni postaram się przełamać strach i wejść na wagę, o czym na pewno Was poinformuję.
Wzrost: 168
Waga: zapewne coś koło 55kg (kiedyś stale było 51)
Całusy dla tych, które cierpliwie przeczytały moje wypociny :)
Zdjęcie oczywiście nie moje.