chwilowo jestem martwa. gdzies tam w srodku serce mi stanelo na czas okreslony przez Ciebie. rzuca mi to cień na normalne zycie, to znaczy egzystowanie. brak mi energii i usmiechu, chociaz teoretycznie nadal sie usmiecham.
i caluje i przytulam innego faceta, tak o, bo co mam robic, nawet jest to mile, zwlaszcza ze jest stale juz od paru miesiecy, daje mi to jakis spokoj, bez rozpierdolu ktory mi Ty zapewniasz gdy tylko sie zjawiz na sekund pare. caluje i przytulam i sie usmiecham do niego, ale rzucilabym to bez mrugniecia okiem, co wiecej, on dobrze o tym wie, i on tez by to rzucil gdyby tylko uslyszal "tak" od pewnej pani, to ze ta sytuacja ma w sobie niewymuszony spokoj jest bardzo dziwne, ale najwyraźniej ja tylko w ten sposob moge w ogole uzyskac cos co nie sprawia ze potrzebuje zmiany. tamten facet, ktory jest przy mnie czesciej i nawet zaczeto nazywac nas juz mianem "pary" chociazby bardzo zaprzeczali(bo przeciez im bardziej zaprzeczasz tym bardziej ktos ma racje, pf) potrafi dotrzec do pewnych sfer mojego umyslu i ciala w nieporownywalnie dlugim czasie do Twojego, bo wystarczy tylko Twoje spojrzenie(jak to beznadziejnie sztampowo brzmi).
wiec teraz jestem martwa, i moze mnie ozywisz, a moze nie, zaczelam miec watpliwosci, zaczelam byc mniej pewna. dowiem sie jak Cie zobacze, to zawsze tak działa. ze jak jestesmy obok siebie to wszystko zaczyna miec sens, ktory dopiero wtedy dostrzegasz, takze jesli to ma jeszcze jakis sens to sie dowiem gdy spojrze Ci w oczy. a jesli mnie nie ozywisz, to umre doszczetnie by bycmoze znow sie odrodzic, ale juz mniej zywa, bo przeciez ilez mozna.
Czeslaw Śpiewa- Wesoly Kapelusz
The Neighbourhood- A Little Death
jestem spaczona, powykrzywiana.
Użytkownik listi
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.