Gdyby nie to, że każdy ruch sprawia mi ogromny ból z powodu zakwasów, nie pomyślałabym o tym co się wczoraj wydarzyło.
Tak, po dosłownie latach jego próśb, moich obaw i strachu wczoraj odbyliśmy pierwszy, wspólny trening. A po treningu poszliśmy biegać.
Tak jak jeszcze w siłowni nie szło mi tak źle, poza tym, że jestem maksymalnie słaba to bieganie wyszło tragicznie. Oh, jak bardzo tego nie lubię robić, a jak bardzo muszę, by dać radę Tatrom za miesiąc.
Jednakże ostatnie momenty na siłowni i po bieganiu mi oddały wszystkie obawy. Mimo, że byłam nieznośna mając w głowie swoje głupiutkie myśli, on przy martwym o mało mnie nie wziął siłą, gdyby nie to, że zaczęłam się śmiać. A po bieganiu juz nie miałam nic do gadania.
To powiedziało mi wszystko: muszę moich obaw się pozbyć, bo są błędne. Skoro chciał mnie zmęczoną, spocona i w jakiś byle jakiś dresowych spodenkach i koszulce to coś znaczy. Wiedziałam, że kręcą go kobiety na siłowni, ale nie zdawałam sobie sprawy, że ja będę jedną z nich.
W każdym razie. Dziś ledwo się ruszam. Stwierdziłam, że z ciekawości zdejmę sobie wymiary, bo może coś się zmieni? Do tego się zważyłam i zrobiłam kilka zdjęć.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.
27 06.2016
Waga 49.5
Udo 52
Nad kolanem 43
Łydka 33
Pas 67
Brzuch 74.5
Ramiona 24
Biust 80
Tyłek 90