Kolejne dni spędzone nad zalewem sulejowskim zaliczone.
Dzisiaj wróciłem z rajdu piastowskiego. Nie mogę się zbytnio rozpisywać z powodu zaległości w szkole, których dorobiłem się przez nieobecność w piątek. Zabawa była przednia, udało nam się okrążyć prawie cały zalew, pogoda nam dopisywała i praktycznie zawsze znajdywaliśmy dobrą drogę. Organizatorzy zadbali o urozmaicenia, typu przechodzenie przez rzekę na linie, lub rzucanie dzidą do celu :] Pierwszego dnia przeszliśmy chyba 19 km, spaliśmy w szkole, na korytarzu. Nie pozwolono nam rozpalić ogniska, więc nie bylo tego "klimatu"; świeczki niestety nie dawały rady. Drugiego dnia trasa liczyła 24 km, słońce nam świeciło, więc szło się bardzo przyjemnie. Widzieliśmy nawet padalca i kilka jaszczurek zwinek :) Spaliśmy w domkach, które raczej nie były w najlepszym stanie, ale nie ma co wybrzydzać. Mogło być znacznie gorzej! Wieczór okraszony został przez występ grupy DH, tańczącej z ogniem; muzyka, stroje, oraz przede wszystkim taniec zrobiły na mnie wrażenie. Dziś odbył się jarmark, można było m.in. strzelać z łuku, skosztować herbaty, upiec ciasta, czy zrobić własną osobistą świeczkę. Jestem raczej zadowolony, choć trema przed szkołą nie pozwalała mi się całkowicie wyluzować. Jutro mam ważną klasówkę z biologii, muszę zacząć się uczyć.
"Istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej"
Ryszard Kapuściński, Podróże z Herodotem
----------
Pidżama Porno - Marchew W Butonierce