Słodkie lenistwo zakończone i boli,że nie spotka mnie to aż do świąt w połowie kwietnia. Ale zamieszanie i wiosenne porządki chyba ciężko nazwać odpoczynkiem. Zamiast nich zaatakowała kolejna stagnacja zimowa, ciężko jest w końcu wychylić nos na zewnątrz, nawet w grubych getrach, rajstopach, jeansach i 3 bluzach :) Najbardziej ucierpi na tym mój pies, bo mam wrażenie,że mimo pochłonięcia kawy z półlitrowego kubka, ciężko będzie mi się zebrać i wyjść z nim na poranny spacer. Chcęęęęę wioooosnyyy
2011 zaczyna się ładnie :)