Patrząc na ubiegły już rok, mogę dokonać pewnych ocen, które nie świadczą pozytywnie o tym, jak minęło ostatnie x dni. Rok łez i problemów. Rok, w którym wszystko istotne stało się smutne. Rok, w którym tylko sporadycznie mogłam dostrzec cień szczęścia. Ale przecież cienia nie można poczuć. Nie można go złapać i zatrzymać. Po kilku sekundach światło gasło, słońce zachodziło i cień znikał... Zostało tylko kilka zdjęć, kilka miłych wspomnień, kilka drobiazgów pozostawionych w pośpiechu,
albo z zaniedbania. Powiesz mi, że nie ma w tym nic dziwnego, że ludzie wokół nas się zmieniają i że trzeba przyzwyczaić się do braku tych, którzy na nas nie zasługiwali. W końcu dlatego odeszli, bo nie zasługiwali. A może to jest tak, że my nie zasłużyliśmy dostatecznie na ich uwagę? Staliśmy się zbyt rutynowi, albo nasze złe cechy wzięły górę nad tymi dobrymi? Nie wiem, nie mnie oceniać. Wiem jednak, że bez TYCH ludzi nigdy nie będzie tak samo. To, co mieliśmy uległo wielkim zmianom. Powiesz, że mam ruszyć dalej i nie patrzeć za siebie. Odpowiem, że kiedy patrzę na widelec, ramkę, czy puzzle, nie jestem w stanie nie wspomnieć tego, do czego przywykłam. Do tych chwil, kiedy wiedziałam, czego chcę od życia. Kiedy miałam nadzieję, że tak zostanie zawsze. Kiedy budziłam się z radością i bez pretensji do samej siebie. Wtedy wiedziałam, że mogę liczyć na ciepły uścisk, kubek herbaty, dwie i pół łyżeczki cukru. Wiedziałam, że mogę liczyć na odcinek dobrego serialu, a gdy było więcej czasu na film przy chipsach, albo przy ciepłej kolacji. Było, minęło? Nie wiem. Kiedy się dowiem? Tym bardziej nie mam pojęcia. Decyzje powinny należeć do mnie, ale chyba nie jestem gotowa na to, żeby je podjąć. Nie chcę ruszać dalej. Chcę trzymać się tych chwil, w których byłam szczęśliwa mimo różnych trudnych sytuacji.
A tych było sporo. Trudne momenty drastycznie wprowadzające w dojrzałość. Momentalne dojrzewanie do tego, że nie jest się samemu na świecie, że coś wymaga od nas poświęcenia, rezygnacji z własnych przyjemności. Nie dlatego, że nie ma innej możliwości, ale dlatego, że coś staje się nagle ważniejsze od naszego szczęścia, czy dobrego samopoczucia. Coś popycha nas do zrezygnowania
na chwilę z samych siebie po to, żeby ktoś inny miał lepiej. Nie chcę iść dalej. Nie chcę ruszać do przodu i zostawiać za sobą tego,
na czym mi zależy. Jednak chyba będzie trzeba podjąć trudne decyzje. Nie wiem, czy to będzie dobry rok...