Widziałem śmierć i płakałem przez jej skutki,
dlatego drże gdy pomyślę, że mogę stracić kogoś znów dziś.
Widziałem narodziny i przyczyny szczęścia ojców,
rodziny łzy radości i przystrojony kościół.
Widziałem prawdę po lewej, gdy powinna być po środku
i straszne zaćmienie po zażyciu środków.
Widziałem strach i cieprpienie, które się zmieniło
wkońcu ot tak w pewnośc siebie i osłabienie bodźców.
Widziałem kilku cwaniaków, co myśleli, że są poza
lecz na każdego z kozaków znjadzie się większy kozak.
Widziałem pasję w oczach, widziałem obłęd w oczach
i zanim zasne widzę zawsze to w Twoich oczach, że mnie kochasz.
Widziałem zdradę, dlatego czasem boję się kochać i to przez to,
że sam zdradzę i skrzywdzę ją, jak najmocniej można.
Widziałem taką radość, że nie można opisać,
słowa gubią urok i górą wydaję się być cisza.
Widziałem przemoc i sam byłem jej prowodylem i sam piłem
Widziałem krew, która nie płyneła w mojej żyle.
Widziałem przez tyle lat tyle, a nie widziałem nic, tak naprawde, może się mylę.
Czy widzę tak naprawde to wszystko wokół?
Czy to świat widzi mnie, a ja nie widze go tu?
Czy tylko chwile mają cenę i sposób, by lapać zmysły i wryć mi obrazy osób?
Słyszę te płyty, na których byłem
i widzę te klipy na, których twarzę zmieniło życie, jak wylew.
Słyszę te krzyki, gdy trzymam ten bilet
na koncert, który zagrałem i czułem swoją siłę.
I też słyszę wyniki mojej pracy nad stylem,
gdy mówisz, że jestem nikim ja to słyszę i tyle.
No bo nie wczuwam się w szukanie poparcia
Mam do powiedzenia coś więcej i zwięźle to tu dostarczam.
Słyszałem nienawidzę i kocham i to nie tylko na płycie wodza.
I teraz poraz setny słyszę grube bębny w bicie
i liczę na to, że te wersy spiszę, nie tracąc weny w tydzień.
Słyszę syreny wycie, gdy idę w deszczu i moknę,
byle by życie nie wabiło by zatopić mój okręt.
Odwiedzić Broadway, uslyszeć koncert, tamto marzę
Nagrać Longplay i szłyszeć, że go znacie.
Słyszę, jak Polskę zalewa brak nadziei.
Słyszę to dobrze, niektórzy nie słyszeli.
Słyszę wronę i wiem, że zwiastuje to zimie.
Surowę dni na mrozie, ale też bywają miłe.
Słyszałem przez tyle lat tyle, a nie słyszałem nic, tak naprawde, może się mylę.
Czy słyszę tak naprawde to wszystko wokół?
Czy to świat słyszy mnie, a ja nie słysze go tu?
Czy tylko chwile mają cenę i sposób, by lapać zmysły i wryć mi obrazy osób?
Czułem, deszcz na rękach, a głowe chronił kaptur
gdy 5tego sierpnia, zacząłem służyć państwu.
Czułem strach, lecz tylko przez niewiedzę,
minął czas i czułem się tam zupełnie jak u siebie.
Niewiele brakowało żebym został żołnierzem z zawodu
i żył tym, aż do poczucia zapachu grobu.
I dziś czuję ciary na plecach, od tego
jak słyszę Marsz Sława Żolnierza Polskiego.
Czułem smak vodki, nie tylko gardłem,
nie tej z lodówki, a cieplej na mrozie pitej chaustem.
Czułem, że dorastam, gdy byłem jeszcze głupi.
Czułem, dźwięki miasta w środku miejskiej dżungli.
Czuję, że nie skumasz moich słów na tyle,
żeby zrozumieć, ale wiem, pewnie sie mylę.
Ja, czułem przez tyle lat tyle, a nie czułem nic, tak naprawdę, może sie mylę?
Czy czuję tak naprawde to wszystko wokół?
Czy to świat czuję mnie, a ja nie czuję go tu?
Czy tylko chwile mają cenę i sposób, by lapać zmysły i wryć mi obrazy osób?