tęsknię za tym.
za tłumem spoconych ciał, za ziewającymi, zmęczonymi ale zadowolonymi turystami.
za kolejkami do toalet, milionami pstrykcięć aparatów, prażeniem słońca i wodą, która przy tym wszystkim smakuje wybornie.
tęsknie za obolałymi ramionami od plecaka, za odciskami, jedzeniem dziwacznych rzeczy. tęsknię nawet za niemyciem się i zacieraniem granic między dniem a nocą.
ale wszystko się nadrobi. niebawem.
mieć taki one way ticket.