Moze to ty i ja, moze to my za pare lat?
Moze to ty i ja na progu zycia bedziemy stac?
Uczelnia, projekty, brak czasu w sumie na sporo rzeczy. Przynajmniej go az tyle nie marnuje.
W miedzyczasie biegam po studiach tatuazu douczajac sie jak nie krzywdzic za bardzo tych ludzi igami. W ramach pracy nad uczelnianymi zadaniami rysuje, w wolnym czasie tez dla odmiany rysuje, przekopuje spotifaja w poszukiwaniu nowych piosenek. Niby fajnie
Ba, nawet zostaam wybrana do wystepowania na zimowym pokazie kuglarskim. Warto byo nabi sobie te pare siniakw pojkami i innymi dziwnymi rzeczami. Szczerze mowiac nie spodziewalam sie tego, ze bede wystepowac. Nastawialam sie raczej na rezerwe albo po prostu ciecia do pomagania za kulisami. no ale...
Ona zawsze szła do końca
Inaczej nie umiała żyć
Po tej nocy z kumplem ojca
Nie pamiętała nic
Na uczelni - nie wiem kiedy, nie wiem jakim cudem dostalam latke "tej umiejacej duzo rzeczy". W sumie tylko z racji tego ze cos tam w zyciu robie. I nie, nie cieszy mnie to. Nie chce, zeby ludzie patrzyli na mnie jak na niewiadomo kogo. Czemu tak ciezko jest po prostu byc zwykla osoba, do ktorej czasem ktos zagada? Jak to jest, ze jesli ja nie podejde i nie zagadam nikt inny tego nie zrobi? Moge siedziec robic swoje i udawac niewidzialna - gdyby nie to ze czasem ktos zerknie co robie to calkiem serio bylabym niewidzialna. Juz z nudow w ramach przerwy przejde sie po studio zobaczyc co ludzie robia. Nie do konca lubie to robic - mam wrazenie ze tylko im zawracam glowe.
nawet, gdy nie rozumiem cię, to nie muszę nie, wcale nie
ptaków nie rozumiem też, ani słońca nie, ni księżyca
ani deszczu, ani słońca, ani morza, ani snów,
ani tęczy, ani Boga, ani wiosny, ani lwów
Udalo mi sie wygrac swoj pierwszy w zyciu konkurs na projekt architektoniczny. Cale 48h na wymyslenie czegos, w grupie. To wlasnie dzieki temu czemus mam jakichkolwiek znajomych, a przynajmniej tak mi sie wydaje. Nikt z mojego roku, sami ludzie z 2 i 3. To wszystko jest jakies dziwne. Po prostu jak zawsze mam wrazenie ze posysam w zdobywaniu znajomych. Albo proboje za mocno, albo nie wiem, boja sie moich wlosow czy wygladu. Jak to uslyszalam od jednej osoby ze fakt bycia "alternatywnym" wcale nie pomaga. tyaa...
Jestem
W podtekście mieszkam gdzieś
W przenośni chowam się
Bywam
Zygzakiem w oku twym
I szumem w uchu
To takie tylko ot narzekanie. Ale poniekad boje sie, ze wszystkie ciekawe osoby, ktore gdzies kiedys poznalam sa w pewien sposob nieosiagalne. Bo nie chce byc nahalna, nie chce wpieprzac im sie w zycie. Z drugiej strony boli mnie fakt, ze jedyne co moge zrobic to patrzec jak wlasnie te osoby z ktorymi dziele tyle wspolnych zainteresowan gdzies tam sobie przemijaja, ida w swoja strone. Gdzie lezy ten cholerny sekret tych super fajnych popularnych ludzi do ktorych kazdy zagaduje?
memories burn
on the black and white horizon
of your knowledge of
what was never said