Chyba wszystko wraca do normy w moim obecnym mieszkaniu. Landlord siedzi znowu powiedzmy trzezwy w salonie, w domu nie ma juz odoru przyprawiajacego mnie o mdłosci. Tylko jedna rzecz sie nie zmieniła - fakt, ze dzisiaj wieczorem mnie tu juz nie będzie. Nie mam zamiaru przezywac czegos podobnego drugi raz, no fuckin way.
Z lepszych wiesci - pradopodobnie bede sobie wynajmowac mieszkanie z obecna wspollokatorka. Moze nie bede musiala jesc suchego chleba z powodu funduszów pochlanietych przez czynsz :D