Wczoraj urodziny. Pyszny cytrynowy tort. Gra w monopol. Zabawa lalkami. I dużo śmiechu. W końcu jestem jeszcze trochę dzieckiem no nie? Mniej lub więcej ale jestem. Potem wymarsz na miasto z przyjaciółką. Do chłopaków. Totalna sprzeczność. Całe moje życie to jedna wielka sprzeczność i za to je lubię. Po drodze spotkanie z koleżanką, której nie widziałyśmy dwa lata i z dwoma innymi. Co za niespodzianka. I znowu śmiech non stop. Usiadłyśmy na środku chodnika. I miałyśmy gdzieś co pomyślą ludzie. Uwielbiam takie podejśćie. Potem dzwoni telefon. To on. Już jest na miejscu. Ruszamy. Moja sukienka. Pewnie wyglądałam śmiesznie chodząc po mieście w sukience i lokach. Ale chciałam. Dla niego. Podobało mu się. A ja się z tego cieszyłam. Jego zapach. Ja staję na palcach w bosych stopach, sandały mnie obtarły. Przytulam go. Potem całuje. Żegnamy się. Wieczorem telefon. I sms. Tęskni. Uśmiecham się. Ja też tęsknie. W końcu zasypia. Ja nie. Piszę z przyjacielem, który myśli, że mnie zanudza. W końcu udaje mi się go przekonać, że tak nie jest. Że nie jest idiotą, bo pisze o 3 w nocy do dziewczyny, która ma chłopaka, żeby się zwierzyć. Potem i ja zasypiam.
_______________________________________________________________
Zdjęcie to dzisiejsza inspiracja. Napadło mnie. Wieczorkiem pewnie dodam jeszcze jedno z tej mini sesyjki. Dziś spotykam się z Agą. Zakupy. Potem kawiarnia,albo będziemy siedzieć na targu,gadać,gapić się na ludzi i popijać kusia/frugo/tymbarka, czy cokolwiek innego. Już się nie mogę się doczekać. Brakowało mi tego :P