"Szanuj się na tyle, by odejść od wszystkiego co Ci nie służy, co Cię nie rozwija i co nie daje Ci szczęścia."
Spotkałam się dzisiaj z M. Poznałam go na badoo i po kilku smsach postanowiłam dać temu szasnę. Choć nie chciałam. Sposób wymienianych wiadomości, jego mała natarczywość męczyła mnie i zniechęcała. I zdjęcie jego osoby było sprzed 3 lat. Brak facebooka. Ale ogromna nić porozumienia i sympatia od niego bijąca. Więc się zgodziłam. Jakby było źle, zawsze przecież mogę się zwinąć, prawda?
Moment w którym go zobaczyłam - WOW. Wysoki i dobrze zbudowany. Oczy NIESAMOWITE. Nigdy nie podobały mi się piwne, ale były takie ciemne i takie, hm, słodkie //na myśl przychodziła mi gorąca czekolada, sama nie wiem czemu//. Patrzył na mnie w taki sposób, że nie mogłam tego znieść, więc mówiłam jak najęta. Zwłaszcza jak patrzył na mnie z takim uśmiechem, jak przyglądał mi się, czułam się trochę niezręcznie, choć niepotrzebnie, niezła ze mnie laska przecież, haha ;P
Ale te rozmowy. Spędziliśmy razem w sumie 7 godzin. A zakładałam góra 2 przy dobrym wietrze. Ale czułam się przy nim tak swobodnie. Tak dobrze było mi mówić i słuchać tego co ma do powiedzenia. Choć czasami odpływałam myślami, ale myślałam o nim.
Niesamowity. Wrażliwy. Rozmowny //choć sam zaznaczył, że to u niego nieczęste//. Uśmiechnięty. Zabawny.
Ale nie pocałował mnie na pożegnanie. Chociaż bardzo chciałam. Chociaż w policzek. Choć do tego chyba sama będę musiała się zabrać, ale nie szkodzi. Na ten prawdziwy pocałunek poczekam.
Tzn o ile do tego dojdzie. Jak na razie jesteśmy umówieni na niedziele. Jedziemy na Śnieżkę :D YAY. A co dalej, hm, zobaczymy.
A dzisiaj pojechaliśmy na przejażdżkę do Bolkowa. Tak na spontanie. Rozmawialiśmy o tym i w pewnym momencie zapytał żartem, czy jedziemy. A ja zawsze odpowiadam TAK. Zresztą tak dobrze nam się rozmawiało. I cholernie mi się spodobał fizycznie.
Myślałam, że takich uczuć już nie zaznam. Nie oczekiwałam wiele. Po prostu chciałam kogoś poznać i zobaczyć, jak to będzie. A tu proszę. Taki strzał.
Zobaczymy co dalej. Kolejna przygoda. Już 3. Oby nie zakończyła się tragicznie :)