Tak często mówicie, że zagubiłam się, że nie mogę się odnaleźć. A to nie prawda. Wiem doskonale kim jestem, wiem gdzie jestem. Przestałam
ingerować w sprawy, które mnie nie dotyczą i nie powinny dotyczyć. Tu sprawę prowadzę do Altaira.Nie chce już więcej słuchać o swoim powołaniu,
o tym czym powinnam być, o tym jaka jestem. Nie chce tego wiedzieć. Nie chodzi o to, że nie chce siebie poznać. Tylko słuchanie o rzeczach
nienaturalnych sprawiało, że nie mogłam żyć normalnie. Nie mogłam myśleć tak jak trzeba było. Zaczynałam się topić, gubić się w swoich własnych
problemach. Teraz gdy już o tym nie słyszę jest mi dużo łatwiej. Mogłam zacząć nowe życie mimo tego że dalej boję się jakiegokolwiek związku.
Nie wierzę w powodzenie, nie wierzę, że może mi sie udać w końcu znaleźć kogoś normalnego...
MM...Zawsze chciałam by ktoś się o mnie starał. By robił to mimo wszystko... Zawsze wiedziałam, że ty to robisz. Widziałam twoją złość gdy
związałam się z Michałem. Widziałam Twoją złość gdy mówiłam ci o Kubie...
Wiedziałam o tym, a jednak nie chciałam o tym myśleć. Potem, gdy się spotkaliśmy zapytałam się ciebe o to. A ty się zacząłeś śmiać, aż mi się
głupio zrobiło. Wtedy stwierdziłam, że się myliłam. Tylko gdybyś mógł zrozumieć... Że ja... no nic do ciebie nie mam :( Znam cię, i po prostu
nie mogę.
Altair... Tobie już wiele razy mówiłam, że jesteś dla mnie czymś w rodzaju nałogu... Bez ciebie mi lepiej, ale nie łatwiej. Gdybyś traktował
mnie normalnie, jak dziewczynę, a nie jak swoje przeznaczenie... Zauważ we mnie kobietę, a nie tylko kogoś, kogo musisz "wychować".
Ale ty masz swoją Asię... Życze wam powodzenia i mam nadzieję, że wam sie uda. A ja muszę uwierzyć w siebie i zawalczyć... Żeby poukładać sobie
życie...
Choć ta walka znów nie będzie łatwa...