uwielbiam obudzić się,
obudzić się z różnych migawek, flashbacków i wiedzieć, że teraz ma się nad tym kontrolę, steki bzdur i niewyjaśnionych sytuacji czasem groźnych, niemocy to tylko sen. ten stan kiedy się budzę, kocham ten stan. mam ogromny spokój ducha, włączam spokojną, klimatyczną Sia, senna, chcąc się rozbudzić, odpływam w tych melodiach, lecę w chmurach odpoczynku, chwilami czując się jak bardzo chora osoba, leżę lekko 'przybita' do łóżka, nieruchomo, głowa oparta na kupie poduszek poukładanach pod linię moich pleców, ciepło, mogę się nie ruszać, dobrze mi tak, chociaż słuchając 'Breathe Me' czuję się jakbym nie miała na nic sił, tak naprawdę kołda zakrywa mi część klawiatury mojego laptopa, widzę tylko część moich dłoni które wyglądają jak u b.szczupłej osoby, ba nawet dziewczyny chorującej na anoreksję, albo jak to moja mama kiedyś określiła "palce pianisty". Klimat nastał. Siły brak, ale zamierzam włączyć bardziej energiczne melodie i zażyć trochę energii, dopiero 17. chyba jestem romantyczką, jak takie 'profile' mi się aktywują ;]
p.s. ale to fakt, ostatnio mam mniej siły.
zaraz chyba pójdę w ślady Izy i zastosuje aromaterapię.
sia - don't bring me down. zakochałam się <3