Jest to próbka pisaniny twożonej w 15 min, bo "termin mi minął"...
***
Skłamałam. Zostałam zapytana o powód, dla którego działam w klubie wolontariusza. I nie odpowiedziałam, że z potrzeby serca, choć tak wygląda prawda. Odpowiedziałam, że to mi się opłaci, kiedy będę składała podanie na studia.
Sytuacja ta skłoniła mnie do refleksji nad kondycją moralną naszego społeczeństwa, a zwłaszcza młodzieży. Dlaczego wstydzimy się publicznie wyrażać siebie? Dlaczego podporządkowujemy nasze reakcje grupie, w której się znajdujemy? I czy już zawsze silniejsze psychicznie jednostki będą przejmowały dowodzenie nad grupą, czy może kiedyś zapanuje rzeczywista demokracja i równość?
Te pytania dręczą wielu wrażliwych i nieśmiałych ludzi w różnym przedziale wiekowym. I nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Bo jak wyjaśnić komuś, że działam z potrzeby serca, skoro na świadectwie szkolnym pojawi się wpis o mojej działalności? W tym wypadku tylko garstka osób uwierzy, że nie robimy tego z czysto egoistycznych pobudek. Reszta jednak zarzuci wolontariuszom hipokryzję. I w pewnym sensie będzie to słuszne oskarżenie, ponieważ moglibyśmy pomagać również poza obrębem klubu. Jednak ci sceptycy nie mają ochoty słuchać argumentów w stylu razem raźniej. Więc może zauważą, że opiekunowie organizują spotkania, które mają przygotować wolontariuszy do różnych sytuacji, w jakich możemy się znaleźć w trakcie pracy z naszymi podopiecznymi i nauczyć odpowiedniego sposobu reagowania. Poza tym za pośrednictwem szkoły jesteśmy w stanie przewidzieć, czego może od nas oczekiwać podopieczny oraz jego rodzice. A kiedy potrzebujemy porozmawiać o wszelkich naszych wątpliwościach, nasi protektorzy służą nam swoją wiedzą, wsparciem i współczuciem.
Te dodatkowe punkty podczas rekrutacji na studia to tak naprawdę wcale nie zapłata za niesienie pomocy, ale wyraz szacunku dla naszego zaangażowania; forma pochwały i zachęta do dalszej działalności.
Ale odwróćmy role- dlaczego szydzimy z osób aktywnych, pełnych zapału, którzy nie robią nam nic złego, a jednak irytują swoimi zapałami?
Mam kolegę. Znamy się od dawna, ale dopiero teraz chodzimy do jednej szkoły. Odkąd pamiętam był zawsze chętny do niesienia pomocy i zaangażowany w sprawy ludzi i zwierząt. Aktualnie został przez grono pedagogiczne naszego liceum zgłoszony do prestiżowego konkursu. Zasłużył na to swoją charyzmą i bezinteresownością. Niczego nie robi połowicznie, więc zależy mu na zwycięstwie. W wielu miejscach można spotkać ulotki z prośbą o wsparcie podczas głosowania. Jednak nie wszyscy chcą wiedzieć, że to nie on się zgłosił, ale jego zgłoszono. Krytykują, wyśmiewają, szydzą. Ale to nie oni są najgorsi. Znacznie bardziej razi to, że nikt nie ma odwagi stanąć w obronie tego życzliwego dla wszystkich chłopaka. Niestety- mi również brakuje ikry by przeciwstawić się osobom stojącym w hierarchii szkolnej wyżej niż ja, zwłaszcza publicznie. A przecież wiadomo, że coś powiedziane tylko w cztery oczy rzadko przynosi efekty, może jedynie, co najwyżej skłonić do refleksji.
Nie chciałam, żeby mój tekst brzmiał tak pesymistycznie - nie pisałam go po to, żeby się wyżalić i tylko krytykować nas-nastolatków-, lecz po to, by zmusić Ciebie, drogi czytelniku do zastanowienia się- nad sobą i nad konsekwencjami Twoich reakcji i opinii. Może nie od razu zmienię świat, ale wytrwale będę dążyła do zmiany sposobu myślenia ludzi, którzy zechcą ze mną rozmawiać i wysłuchać mnie.
***
No i co myślisz?