Marcin Sendwicki to żywiołowy optymista, jego pasją są zawody Strong Man. Częściowo stracił słuch przez nieodpowiednio dobrany lek. Problem pogłębiał się. Aktualnie Marcin prawie nic nie słyszy. Ale nie poddaje się, stara się żyć normalnie, bagatelizując swoją sytuację. Odnosi sukcesy uczestnicząc w zawodach, zresztą sam często je organizuje.
Już jako mały chłopiec był bardzo życzliwy dla innych, pomagał w miarę swoich możliwości wszędzie gdzie widział problem. Od zawsze ma świetne podejście do dzieci, które uwielbiają bawić się z Kukajem.
Tym bardziej więc smucą przeszkody stojące na drodze szubińskiego siłacza. Pierwszym poważnym problemem był sprzęt niezbędny do treningów. Marcin sam wszystko skompletował korzystając ze wsparcia rodziny. Kolejny problem to brak sponsora. Atleci potrzebują odpowiednich odżywek, które nie są dostępne na każdą kieszeń, oraz specjalistycznej diety. Poważnym kryzysem w raczkującej dopiero karierze była kontuzja prawej dłoni- Kukaj porozcinał sobie ścięgna o odłamki szyby. Lekarze wątpili by mógł nadal dźwigać ciężary. Marcin nie poddał się- dalej walczył o swoje marzenie- by wystąpić w profesjonalnych zawodach o puchar Polski Strong Man. Systematycznie zbliżał się do obranego celu. 31 lipca 2010 miał wziąć udział w trzeciej edycji Mistrzostw Polski Amatorów Stron Man w Międzyzdrojach. Miała to być jego szansa na znalezienie sponsora, ponieważ rywalizację miała transmitować telewizja TVN. Niestety Marcin nie miał okazji by spróbować swoich sił na oczach większego audytorium- 27 lipca podczas Amatorskiego Pucharu Polski Strong Man w Ustroniu Morskim zdarzył się wypadek. Belka o wadze 130 kg spadła na jego prawą nogę z wysokości wyciągniętych w górę ramion. Nieszczęśliwa kontuzja odwleka w czasie możliwość spełnienia marzeń Kukaja, ale mam szczerą nadzieję, że nie przekreśla tych planów. Myślę, że jak tylko wydobrzeje, Marcin Sendwicki zrobi wszystko by dopiąć swego celu.
***