Nie moje zdjęcie, niestety ;C
CHUDE NÓŻKI! <3
Dzisiaj dobrze poszło, planowanie bilansu na następny dzień daje niesamowitą motywację, bo mam to jakby zadeklarowane, że tyle a tyle zjem i NIC WIĘCEJ. I wiem, że jeśli zawalę, to będę musiała się przyznać do porażki, co byłoby okropne...
Teraz zapychaczem nie jest dla mnie owoc, serek wiejski czy sałatka, bo to są posiłki :D Zapycham się kawą i herbatą, głównie herbatą, bo nie lubię kawy bez mleka a tylko 3,2% mam w domu.
Wiecie może jak to w końcu jest z wódką? Jedni mówią, że ogranizm przyswaja kalorie z alkoholu a inni, że nie. Piwo to wiem, że tuczy, bo są tam węglowodany proste no ale wódka to czyste procenty. A zapowiada się picie w piątek ;] Chociaż i tak wypiję trochę i się nawalę. Słabą głowę mam a teraz jak mało jem to już w ogóle...
No więc plan na jutro:
śniadanie: mała marcheweczka + serek wiejski + łyżka płatków owsianych + troszkę maślanki + słodzik i cynamon = 265 kcal
II śniadanie: jabłko = 70 kcal
obiad: sok pomidorowy + serek wiejski lekki / jogurt naturalny = 170 kcal
kolacja: marchewka = 30 kcal
+ standardowo 3 kawy z mlekiem (50 kcal), hektolitry herbaty zielonej, miętowej i beduińskiej
razem: 585 kcal